Mieszkańcy Kleszczy w gminie Sianów sprzeciwili się planom budowy fermy świń w ich miejscowości. - Chcemy tu turystów, a nie smrodu - krzyczeli jednogłośnie.
Kleszcze to mała, popegeerowska wieś niedaleko Łazów. W tej właśnie wsi
czaplinecka firma "Prima” zamierza zająć się tuczem 7 tysięcy świń. Kupnem
obiektów po Państwowych Gospodarstwach Rolnych i ich przygotowaniem mieli się
zająć synowie Ryszarda Czupajły, sianowskiego radnego. "Prima”, firma z
amerykańskim kapitałem, miała pomóc w budowie. Gmina pozwolenia na budowę nie
wydała. Czupajłowie odwołali się od decyzji, czego wynikiem było wtorkowe
spotkanie w Kleszczach. Na spotkaniu braci Czupajło jednak nie było - w
oświadczeniu dla mieszkańców napisali, że przeszkodził im w tym służbowy wyjazd.
Obecny był tylko ich ojciec. Naprzeciw niego stanęło ponad 200
osób.
Armagedon w Kleszczach
Bracia Czupajło to Jeźdźcy
Apokalipsy – krzyczał Ryszard Krajewski, mieszkaniec Kleszczy. Jeżeli
ferma tu powstanie, to my staniemy się tylko dodatkiem do świń. Wtórowali mu
pozostali mieszkańcy. W głębi obory, w której miałyby tuczyć się świnie pojawił
się nawet transparent "precz ze smrodem i świniami”. Radny Czupajło nie
silił się na wnikliwe tłumaczenia. Zapewnił tylko, że do tej pory na terenie
byłego PGR-u żadne prace się nie rozpoczęły. Pytany natomiast o to czy ferma tu
powstanie odpowiadał: Nie wiem. Nie mogę dziś tego powiedzieć. Po
chwili jednak dodał, że wszystko trzeba jeszcze raz przedyskutować z burmistrzem
Sianowa.
Praca tylko na papierze
Mieszkańców wsi nie
skusiły nawet nowe miejsca pracy, które miałby powstać na fermie. W oświadczeniu
jest mowa o dorywczych pracach dla około 20 osób. Taka forma zatrudnienia
wzbudziła tylko śmiech. Natomiast na stałe mogłoby tu pracować cztery osoby.
Przecież to nawet nie będzie nikt z naszej wsi – komentował ktoś z
tłumu. Na co zatem stawiają Kleszcze? Tylko na turystykę – mówił
Kazimierz Tański, sołtys wsi. Jeżeli pozwolimy na tucz świń, to może i
przybędzie nam kilku miejsc pracy, ale też stracą ją ci, u których zatrzymują
się turyści. No bo kto wytrzyma taki smród?
Spór zakończyli powiatowy inspektor budowlany i burmistrz Sianowa - Andrzej Matyjaszek. Pierwszy powiedział, że jakiekolwiek przebudowa obór będzie niezgodna z prawem, gdyż nie dopełniono wszystkich formalności. Burmistrz natomiast zapewnił, że ferma w Kleszczach nie powstanie, a budynki zostaną rozebrane.
Spółka "Prima” z Czaplinka jest jednym z kilku przedsiębiorstw w Polsce
znajdujących się we władaniu największego amerykańskiego producenta mięsa
wieprzowego Smithfield Foods. Ma na terenie byłego województwa koszalińskiego
dwa zakłady produkcji prosiąt: w Żeńsku (gm. Wierzchowo Złocienieckie) i
Byszkowie (gm. Czaplinek), warchlakarnię w Czechach (gm. Grzmiąca), zakłady
tuczu w Nielepie (gm. Rąbino) i Gonnem Małym (gm. Barwice). Posiada również
mieszalnie pasz, dział transportu, produkuje na szeroką skalę mleko, uprawia
pola.
Najwięcej obaw budzi jednak wielkoprzemysłowa hodowla trzody.
Firma urządza się w błyskawicznym tempie w obiektach gospodarczych po byłych
pegeerach, nie zawsze dbając o załatwienie wszystkich pozwoleń. W Nielepie
postawiła nielegalnie 9 silosów lub w Gonnem, gdzie do dziś nie ma zbiornika na
gnojowicę (laguny). Wielokrotnie dochodziło już do protestów mieszkańców wsi.
Uskarżają się na potworny smród, twierdzą, że gnojowica wylewana w pobliżu ich
zabudowań przenika do wód gruntowych. Zachodniopomorscy rolnicy obawiają się, że
tak silna konkurencja doprowadzi ich do ruiny. Kontrowersje wzbudza również
niehumanitarna bezściółkowa metoda tuczu (stłoczone na niewielkiej powierzchni
świnie spędzają całe życie na "rusztach”, z których spływa
gnojowica).