Minister rolnictwa Wojciech Olejniczak uważa, że ceny mięsa nie powinny już rosnąć. W czwartek w Warszawie resort rolnictwa podsumował wyniki akcji składania wniosków o dopłaty bezpośrednie dla rolników oraz sytuację na rynku żywności po wejściu Polski do UE.
"Ceny mięsa, przede wszystkim żywca wołowego, wieprzowego i drobiu, osiągnęły swój pułap i spodziewamy się raczej pewnej ich stabilizacji. Na pewno nie będziemy już odnotowywać wzrostu tych cen" - powiedział Olejniczak.
Jego zdaniem wzrost eksportu polskiej żywności jest bardzo widoczny i - jak podkreślił - jest to eksport przetworów mięsnych i mlecznych, a nie surowca.
Olejniczak powiedział, że jest to możliwe dzięki istnieniu 1700 zakładów mających uprawnienia eksportowe oraz wykorzystaniu funduszy strukturalnych, przede wszystkim funduszu SAPARD.
Podkreślił, że 700 kolejnych zakładów ma tzw. okres przejściowy i zdecydowana większość z nich deklaruje, że nie wykorzysta go do końca i wcześniej podda się procedurze kontroli na zgodność standardów unijnych.
Minister zwrócił uwagę, że w pierwszym miesiącu obecności Polski w UE zadziałały już mechanizmy unijnego wsparcia eksportu polskiej żywności na rynki krajów trzecich.
"Pierwsze firmy zgłosiły się po taką pomoc przy eksporcie wyrobów mleczarskich i szacujemy, że w ciągu pierwszego miesiąca naszego członkostwa kwota wsparcia dla tych przedsiębiorstw wyniesie ok 2,5 mln euro, czyli ok 10 mln zł" - wyjaśnił.
Podkreślił, że po raz pierwszy polskie przedsiębiorstwa produkujące żywność korzystają ze wsparcia eksportowego pochodzącego z budżetu Unii Europejskiej.
Resort rolnictwa podsumował też zakończoną w środę akcję składania przez rolników wniosków o dopłaty bezpośrednie do gruntów rolnych.
Wpłynęło łącznie 1 mln 376 tys. 226 wniosków, co stanowi 85 proc zarejestrowanych producentów rolnych. Olejniczak podkreślił, że to bardzo wysoki poziom wykorzystania dopłat bezpośrednich.
Najwięcej rolników złożyło wnioski o dopłaty w woj. wielkopolskiego - 91,9 proc., najmniej - w woj. małopolskim (75,7 proc) i śląskim (77,7 proc.).
Zdaniem resortu, przyczyną relatywnie mniejszej liczby składanych wniosków w województwach małopolskim i śląskim mogą być z jednej strony nieuregulowane stosunki własnościowe gospodarstw, z drugiej - ich rozdrobnienie (występuje tam duży odsetek działek o powierzchni mniejszej niż 1 ha).
Choć termin bezsankcyjnego składania wniosków minął 30 czerwca, to rolnicy, którzy zdecydują się wystąpić o dopłaty, mogą to zrobić jeszcze przez 25 dni kalendarzowych. Każdy dzień opóźnienia będzie ich jednak kosztował 1 proc. kwoty podstawowej.
Jak powiedział Olejniczak, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) przystępuje teraz do kontroli jakości wniosków. Wszystkie one zostaną sprawdzone pod kątem spełnienia kryteriów formalnych (np. czy wniosek został złożony w terminie i jest kompletny, czy dane dotyczące wnioskowanych działek są zgodne z rejestrem ewidencji gruntów i budynków) oraz czy nie złożono więcej niż jednego wniosku o przyznanie dopłat do tych samych gruntów.
5,5 proc. wniosków zostanie - drogą losowania - wybranych do kontroli bezpośrednich. W lipcu i sierpniu ich właściciele mogą się spodziewać kontroli w swoich gospodarstwach. Kontrolerzy sprawdzą, czy dane zawarte we wnioskach są zgodne ze stanem faktycznym.
Po zakończeniu kontroli, w październiku br. ARiMR zacznie naliczać płatności, a na przełomie października i listopada podejmie decyzje o ich przyznaniu. Pieniądze wypłacane będą na rachunki bankowe od 1 grudnia. Jak zapewnił Olejniczak, termin ten nie jest zagrożony.
Podstawowa wysokość dopłaty, jaka przysługuje rolnikowi, wynosi 44,5 euro za 1 hektar. Kwota ta zostanie przeliczona na podstawie średniego kursu euro do złotego za pierwsze 6 miesięcy tego roku i wypłacona rolnikowi w złotówkach.