Wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper poinformował w piątek, że ubojnie skupują trzodę chlewną na zlecenie Agencji Rezerw Materiałowych (ARM), choć nie na taką skalę, jak chcieliby rolnicy. W skupie bierze udział tylko 5 zakładów.
Wicepremier wyraził nadzieję, że w najbliższym czasie odbędą się następne przetargi na skup trzody i doprowadzą one do tego, że w skupie weźmie udział więcej firm z całego kraju. ARM zamierza w ciągu dwóch tygodni skupić 10 tys. ton półtusz wieprzowych.
Lepper powiedział na konferencji prasowej, iż żywiec wieprzowy jest kupowany w najwyższej klasie jakości (E) po cenie 3,65 zł/kg, "zaś średnio rolnik otrzymuje 3,5 zł za kg".
Według informacji uzyskanych w czwartek od ubojni skupujących na zlecenie Agencji, cena żywca kształtowała się w granicach 3,0-3,2 zł/kg.
Szef resortu rolnictwa zaznaczył, że wcześniej nie mógł zwrócić się do ministerstwa finansów z wnioskiem o przesunięcie środków na skup trzody, gdyż nie był opublikowany budżet na 2007 rok. Wicepremier, minister finansów Zyta Gilowska otrzymała w środę pismo o przesunięcie środków na ten cel z rezerwy ministerstwa rolnictwa.
Według Leppera, jeżeli rząd decyduje o zwiększeniu rezerw państwowych, to pieniądze na skup powinny się znaleźć w budżecie. W jego opinii, jest jego dobrą wolą, że środki na ten cel zostały wyasygnowane z rezerwy ministerstwa rolnictwa.
Poinformował, że w piątek komisja finansów publicznych wyraziła zgodę na przesunięcie 100 mln zł na skup trzody na rezerwy ARM. Środki te wystarczą na skup i przechowywanie 16 tys. ton mięsa wieprzowego. Rząd zapowiedział, że skup może wynieść nawet do 80 tys. ton mięsa.
Lepper skrytykował czwartkową wypowiedź Gilowskiej, która uważa, że działania resortu rolnictwa w sprawie interwencyjnego skupu wieprzowiny są spóźnione. "To jest jasne, że działania Ministerstwa Rolnictwa są spóźnione. Cykl świński jest tak dobrze znany nauce, że można przewidzieć jego wystąpienie (...) z dokładnością co do tygodnia" - powiedziała w czwartek w TVN 24 Gilowska.
Gilowska podkreśliła, że Komisja Europejska (KE) powinna zostać poinformowana o interwencyjnym skupie mięsa dużo wcześniej, a nie dopiero w październiku ub.r.
"To co z tego, że ja wiem dzisiaj, że za trzy lata znowu wystąpi +świńska górka+" (...) "Czy mam już dzisiaj pisać do Unii, by zgodziła się na interwencje na ryku wieprzowiny"? - pytał Lepper.
Jego zdaniem, gdyby Polska wystąpiła do KE pół roku temu, aby Unia zgodziła się na interwencję na rynku wieprzowiny, to natychmiast do Polski napłynąłby żywiec, a rolnicy zwiększyliby jeszcze produkcję wiedząc o tym, że będzie interwencyjny skup i "wtedy byłby dopiero problem".
"Niech ci, co nie mają pojęcia o praktyce rolniczej, lepiej na ten temat się nie wypowiadają" - odniósł się do uwag Gilowskiej. Lepper dodał, że nie życzy sobie, by wicepremier wtrącała się w sprawy rolnictwa.