Nasi przodkowie mieli zupełnie inne nastawienie do koniny niż my obecnie.
W epoce kamienia łupanego człowiek chętnie żywił się tym mięsem, oczywiście jeśli udało mu się upolować konia. Jak wskazują odkryte we Francji, w miejscowości Solutre, liczne kości końskie, polowano na nie zapędzając je do przepaści. Konina była ulubionym pożywieniem Tatarów. Figurowała także w menu szczepów północnogermańskich oraz Wikingów.
W czasach pogańskich konina spożywana była obrzędowo. Najlepszym zwierzęciem ofiarnym składanym bogom, był właśnie koń. Dotyczyło to zwłaszcza bogów germańskich – Woltana i Freyi oraz celtyckich – Epony. Siłom nadprzyrodzonym ofiarowywano najlepsze części ze zwierząt tj. głowę, krew, język i wątrobę. Wg wierzeń właśnie w nich mieszkał duch zwierzęcia. Mięso spożywali uczestnicy ceremonii. Przyjmuje się , że praktyka spożywania koniny w średniowiecznej Europie była powszechna.
Skąd zatem niechęć do tego mięsa? Otóż źródło swoje wzięła ona w czasach wczesnego chrześcijaństwa. Wagemann (1963) i Ostertag (1932) są zdania, że kult składania ofiar z konia, a tym samym i praktyka spożywania koniny, powstrzymał w Europie w VIII wieku św. Bonifacy. Pouczał nawracanych na chrześcijaństwo, że mięso końskie jest nieczyste i sprowadza na ludzi trąd.
W krajach , do których nie dotarło chrześcijaństwo bądź nie rozwinęło się, spożycie koniny nigdy nie zostało powstrzymane i trwa do dziś. Przykładem niech będą Chiny oraz Japonia, gdzie mięso i przetwory końskie uchodzą za przysmak.
Po tysiącletniej przerwie do spożywania mięsa końskiego, jako pierwsi w Europie powrócili Duńczycy. Podczas oblężenia Kopenhagi w czasie wojen napoleońskich, rząd duński wprowadził nakaz sprzedaży tego mięsa.
Zła sytuacja, brak żywności w XIX-wiecznej Europie spowodowały zainteresowanie koniną. Około 1850 roku wysokie ceny wołowiny i wieprzowiny w Niemczech, Austrii i Belgii zmusiły konsumentów do zmiany upodobań kulinarnych. Jednocześnie Francuzi zaczęli propagować potrawy właśnie z koniny.
Powoli, do Europy powrócił zwyczaj spożywania koniny.
Nie taka konina straszna jak ją malują
Przez wiele lat panowało przekonanie, że konina jest szkodliwa dla ludzkiego zdrowia i wywołuje m.in. biegunki. Jak wykazały jednak badania sanitarne nie istnieją żadne przesłanki ku temu by rezygnować ze spożywania tego mięsa. Wieloletnia praktyka uboju dowodzi, że przypadki chorób koni rzeźnych są niezwykle rzadkie, w przeciwieństwie do bydła i trzody chlewnej. Koń jest bowiem na tyle wybredny, jeśli chodzi o pasze, że daje to gwarancję nie przeniesienia groźnych chorób, jak np. choroby wściekłych krów (BSE).
W porównaniu do wołowiny, konina posiada zbliżony skład chemiczny i obraz
histologiczny. Różni się natomiast smakiem, barwą i spoistością. Słodkawy smak
koniny to wynik podwyższonej zawartości węglowodanów oraz aminokwasów : glicyny
i alaniny. Barwę przyjmuje od czerwonej do brunatnej. Inną zaletą natomiast jest
delikatniejsze utkanie mięsa źrebiąt i młodych koni skutkiem czego
konina jest znacznie lepiej przyswajalna od wołowiny i
wieprzowiny.
Mięso z konia nie jest gorsze od pozostałych, uznanych gatunków
mięs jednak najlepiej nadaje się do produkcji wyrobów garmażeryjnych bądź
kiełbas.
My, zwykli konsumenci, nie mamy często nawet szansy poznać wszystkich walorów smakowych koniny, ponieważ do rzeźni nagminnie trafiają konie stare i kontuzjowane, a mięso pochodzące od nich nie posiada już pełni wartości kulinarnych.
Końska alternatywa
Smak polskiej koniny jest wysoko ceniony przez Włochów, największych jej konsumentów w Europie. Wg danych Urzędu Statystycznego Wspólnot Europejskich ( EUROSTAT) dotyczących pozostałych krajów, w ostatnich dziesięciu latach spożycie koniny w Belgii wzrosło o 140 %, w Danii o 20 % , a w Niemczech o 22,5 %.
Polska eksportuje ponad 90 tys. koni i 5 tys. ton koniny rocznie, co stanowi 59 proc. importu mięsa końskiego do państw UE. Mimo wysokich cel wwozowych ustanowionych przez Brukselę, konkurujemy z konina sprowadzaną z USA i Kanady. Stoimy przed ogromną szansą jaką może być zmonopolizowanie europejskiego rynku koniny.
Tylko czy będziemy potrafili przełamać swego rodzaju barierę psychologiczną. Koń zawsze był i jest postrzegany w kulturze polskiej jako przyjaciel i w naszej historii zajmuje szczególne miejsce.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia – humanitaryzm. Wszystkim znane są historie transportów żywych koni w makabrycznych warunkach. Przyczyna tkwi w regulacjach prawnych.
Główny specjalista ds. Hodowli Koni w Departamencie Produkcji Rolnej w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Teofil Podgórski informuje – Import końskiego mięsa do unii jest obłożony cłem, natomiast nie ma barier celnych na import żywych zwierząt. Dla importerów sprowadzanie żywych koni i zabijanie ich w kraju przeznaczenia, mimo dodatkowych kosztów związanych z transportem i uruchamianiem własnych ubojni, jest często bardziej opłacalne niż przywożenie końskiego mięsa z Polski. Wciąż brakuje nam odpowiedniej promocji tego wciąż dość egzotycznego dla nas mięsa. Kultywowana niechęć oraz brak wiedzy o walorach koniny, w najlepszym przypadku powoduje, brak zainteresowania jej konsumpcją. Miejmy jednak nadzieje, że ta sytuacja niedługo ulegnie poprawie.