Inżynieria genetyczna
Komputeryzacja i
nowoczesna inżynieria genetyczna wkraczają do gospodarstw na wsi. Przez obrońców
przyrody, ekologów i konsumentów ten kierunek rozwoju rolnictwa oceniany jest
bardzo krytycznie. Specjaliści twierdzą, że niesie on ze sobą więcej zagrożeń
dla środowiska niż korzyści ekonomicznych. Czy mają rację?
Niektórym marzy się szybki rozwój inżynierii genetycznej i wprowadzenie
mikroelektroniki do rolnictwa. Gospodarstwa rolne stałyby się fabrykami
produkującymi drób, jaja i mięso. Chociaż ta koncepcja przypomina raczej filmy
science fiction to na świecie ma swoich zwolenników.
Problem w tym, że tego typu fermy przestają być miejscem chowu zwierząt, a stają się raczej fabrykami do produkcji mięsa. Pasze dozowane przez komputer, elektroniczna rejestracja zwierząt, małe boksy - wszystko to w pogoni za zyskiem, by obniżyć koszty. Oczywiście trwają także prace nad udoskonaleniem pasz dla zwierząt - muszą być wydajne i... możliwie tanie. Stąd pomysł dodawania do nich maczek mięsno - kostnych, czyli przetworzonych odpadów z rzeźni oraz padłych zwierząt. A efekty?
Fermy hodowlane tworzone są po to, by zmniejszyć koszty samej hodowli. Niewłaściwe odżywianie zwierząt w fermach - np. stosowanie mączek mięsno-kostnych - powoduje wiele chorób, np. BSE w Europie Zachodniej.
Naukowe czasopismo "Science" opublikowało wyniki badań przeprowadzonych na mięsie sprzedawanych na świecie ryb. Amerykańscy naukowcy przebadali sprzedawane łososie i stwierdzili, że ich mięso zawiera znaczne ilości toksycznych związków, które prawdopodobnie skumulowały się w ich organizmach w wyniku karmienia ich sztucznymi paszami, w których stwierdzono obecność rybnych mączek. Podobnie sprawa ma się z tuńczykami, które ze względów zdrowotnych naukowcy zalecają jeść nie częściej niż trzy razy do roku. Łososia można spożywać raz w miesiącu. Częstsze spożywanie mięsa z taką dawką dioksyn i substancji szkodliwych może prowadzić do zachorowań na raka. Brytyjska Organizacja Rybiego Mięsa i Oleju uważa te informacje za głęboko przesadzone. Jej przedstawiciele mówią, że w wielu przypadkach mięso łososi hodowlanych jest dużo zdrowsze dla człowieka niż łososi żyjących na wolności. Według organizacji, która przeprowadziła na łososiach własne badania, w mięsie tych ryb nie ma żadnych przekroczeń dozwolonej normy dioksyn. Na razie spór o szkodliwość spożywanych łososi nie wpłynęła na ich kupowaną ilość. Rocznie w Wielkiej Brytanii spożywanych jest ponad 200 tysięcy ton rybiego mięsa.
Może ta informacja nie powinna spędzać nam, Polakom, snu z powiek. W końcu łosoś to potrawa raczej ekskluzywna i droga, która na większości polskich stołów nie gości nigdy. Ale przecież mieliśmy już aferę z dioksynami w paszach dla drobiu i nadal wisi nad nami groźba choroby szalonych krów wraz z jej konsekwencjami dla ludzi. Już dziś przemysłowe farmy spędzają sen z oczu okolicznym mieszkańcom. Wiele krajów chętnie pozbywa się takich przedsiębiorstw ze swojego terenu.
Zmusza to duże firmy do szukania państw bardziej przyjaznych, gdzie jest przyzwolenie na taką działalność, wynikające z luk prawnych lub niskiej świadomości ekologicznej społeczeństwa - a zwłaszcza urzędników. Nic więc, dziwnego, że kilka takich ferm zostało zlokalizowanych w Polsce.
Wielkie fermy hodowlane są faktem trudnym do zaakceptowania zarówno ze względów środowiskowych jak i społecznych. Jednym z problemów związanych z ochroną środowiska jest fakt, że fermy te mają trudności z prawidłowym zagospodarowaniem powstającej w nich gnojówki i gnojowicy.
Fermy mają też problemy z utrzymaniem dobrostanu zwierząt, ciężko jest
utrzymać w nich taki stan, by zwierzęta nie cierpiały. Występuje tam znacznie
większe niebezpieczeństwo pojawienia się chorób, które atakują nie tylko
zwierzęta na fermie, na której się pojawią, ale również istnieje realna groźba
przeniesienia się tych chorób na zwierzęta w gospodarstwach
domowych.
Tucz przemysłowy
Ogromna ilość
gnojowicy stwarza nie tylko problemy z samym zagospodarowaniem, ale i z takim
zagospodarowaniem gnojowicy, by można było prawidłowo odzyskiwać z niej metan, a
tak nie dzieje się w większości przypadków. A gnojowica to duże źródło metanu i
amoniaku, które przy nieprawidłowym zagospodarowaniu gnojowicy są w dużych
ilościach uwalniane do atmosfery, a to powoduje szkodliwy efekt ocieplania się
klimatu.
Powody społeczne związane są głównie z tworzeniem ograniczeń w hodowli dla gospodarstw rodzinnych, które powinny dominować w polskiej strukturze rolnej. Istnieje także obawa, że gdy dostaniemy limity produkcyjne z UE, wykorzystają je duże fermy, a małe gospodarstwa nie będą mogły produkować poza lokalnym rynkiem.
Fermy zostały wybudowane, działają i produkują tuczniki. Dziś, przeciwko działającym w Polsce fermom tuczu przemysłowego występują i ekolodzy i okoliczni mieszkańcy. Czy to wystarczy by nie powstawały następne?
Sztuczna żywność
Również w przemyśle spożywczym
wciąż trwa walka o klienta i wyścig o zyski. Dlatego producenci prześcigają się
w poprawianiu urody tego, co trafia na nasz stół. Konserwanty, sztuczne
barwniki, emulgatory, polepszacze, wzmacniacze smaku i zapachu. To nie koniec
długiej liczby - chemicznie wytworzonych - dodatków do żywności. Żywieniowcy
oceniają, że rocznie zjadamy nawet półtora kilogram tego typu substancji.
"Polepszacze" w żywności tak naprawdę są potrzebne producentom, żeby mogli wytwarzać tzw. "nową żywność", która wcale nie jest potrzebna ludziom i wcale nie jest pewne, że jest ona zdrowa. W obecnej chwili nie można określić wpływu i działania dodatków do żywności na ludzkie zdrowie, bo jest to działanie długofalowe i dopiero za jakieś dziesięć lat będzie wiadomo czy są one szkodliwe czy nie.
Przykładem może tu być pestycyd DDT, który po pozytywnych badaniach wszedł do użycia w 1945 roku, a dwadzieścia lat później został wycofany z użytku, bo okazało się, że ma szkodliwe działanie na zdrowie ludzi. Podobnie teraz problem z maczkami mięsno-kostnymi, które dodawane były do pasz od dwudziestu lat, a teraz okazało się, że są one główną przyczyną choroby szalonych krów. Tak więc nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja z dodatkami do żywności, tym bardziej, że polepszacze są dodawane od niedawna.
Dużym problemem jest teraz także żywność modyfikowana genetycznie. Jest ona dobra dla tych firm, które zainwestowały olbrzymie pieniądze w badania nad technologiami genetycznie modyfikującymi żywność, a nie koniecznie dla konsumentów, którzy do tej pory nie żywili się GMO i naturalnej żywności zupełnie im wystarczało, a też nie wiadomo, jaki wpływ ta żywność będzie miała na ludzkie zdrowie.