Nie jest źle - to najkrótszy opis zeszłorocznej sytuacji branży mięsnej. Rósł eksport oraz zyski w kraju. W efekcie zakłady poprawiły wyniki finansowe. To co martwi to wciąż nie załatwiona sprawa embarga do Rosji oraz struktura naszego eksportu.
2006 rok upłynął pod znakiem świńskiej górki. To co było finansową katastrofą dla rolników skrzętnie wykorzystała branża mięsna. Zakłady miały dostęp do taniego surowca, co wpłynęło bezpośrednio na obniżenie kosztów.
Mimo zwiększonej ilości gotowych artykułów mięsnych na rynku ceny utrzymały się na niezmienionym poziomie. Marże handlowe poszły w górę w efekcie poprawiła się rentowność całej branży. Z sukcesem sprzedawaliśmy nasze towary za granicą, gdyż nasze wieprzowina była w zeszłym roku najtańsza w Europie. Niestety wciąż zamknięte są strategiczne rynku wschodnie. - Dalej rynek wschodni, ukraiński, rosyjski, białoruski są dla nas rynkami strategicznymi. Nie można sobie tych rynków dopuścić, bo to jest 20% całego eksportu – mówi Witold Choiński, Związek „Polskie Mięso” –
Zamiast sukcesów w Rosji świętowaliśmy zdobycie rynków dalekowschodnich – japońskiego i koreańskiego. Na polskie mięso drobiowe otworzył się z kolei ogromny rynek chiński.
Jan Krzysztof Ardanowski v-minister rolnictwa – Teraz trwają rozmowy dotyczące mięsa wieprzowego i wołowiny. Myślę, że zakończą się równie pozytywnie, co te z drobiem.
To między innymi eksport daje zyski, dzięki, którym finansowana jest ogromna fala inwestycji, która w zeszłym toku przeszła przez branżę mięsną. Niestety to co wciąż eksportujemy to nie polskie szynki czy kiełbasy, ale półtusze.
W rankingu dwutygodnika „Agrotrendy” dla najlepszej firmy mięsnej za 2006 roku zwyciężyły ex-equo Polski Koncern Mięsny Duda oraz zakłady mięso JBB w Łysech.