Holenderski hodowca przeniósł kilkanaście tysięcy norek do budowanej jeszcze fermy w Bronowicach pod Strzelcami Kraj. Naruszył prawo, bo fermy nie zgłosił do nadzoru budowlanego.
W Bronowicach na popegeerowskim terenie firma Farm Equipment International z Karska w gminie Nowogródek (Zachodniopomorskie) buduje wielką fermę norek. Dotąd postawiła 17 wiat, a w każdej już przebywa po 2 tys. norek. Razem jest ich około 34 tys., choć niektórzy pracownicy fermy mówią, że ponad 60 tys. W niektórych klatkach tłoczą się bowiem po 2-3 norki. W przyszłości norki mają być hodowane w 51 wiatach.
Tutaj nie da się żyć
Bronowicką fermę norek najpierw czuć, potem słychać, a na końcu widać. Odchody trzymanych w klatkach zwierząt zrzucane są wprost na ziemię i bardzo śmierdzą. Zwłaszcza w upały. Zwierzęta poza tym przeraźliwie piszczą, nie wiadomo, czy z gorąca, tłoku w klatkach, czy z głodu. Nic zatem dziwnego, że ferma drażni część okolicznych mieszkańców.
- Buduje się ją zbyt blisko naszych domów i ujęć wodnych - wytyka Marian Karaczun z Bronowic. - Obawiamy się, że zwierzęce odchody zatrują wody gruntowe i wodę w naszej studni. Jak wiatr zawieje w naszą stronę, w domach trudno wytrzymać. Jak w fermie będzie 150 tys. norek, tutaj nie da się żyć.
Kara za pośpiech
Starosta strzelecko-drezdenecki Wiesław Makowski polecił inspektorowi
nadzoru budowlanego skontrolować fermę. Część zarzutów potwierdziła się.
- Holenderski właściciel fermy nie uzyskał decyzji na jej użytkowanie - mówi Teresa Stańko, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Drezdenku. - Wybudowanych wiat nie zgłosił nawet do częściowego odbioru. Za to wymierzyłam mu 5 tys. zł grzywny.
Inspektor Stańko zaleciła Holendrowi, by fermę zgłosił do odbioru przez nadzór budowlany. Jeśli tego nie uczyni, posypią się następne, surowsze kary. - Odnoszę wrażenie, że holenderskiemu właścicielowi fermy bardziej kalkulowało się zapłacenie niewielkiej przecież kary, aniżeli przyśpieszenie robót budowlanych - komentuje starosta Makowski.
Studnie będą czyste
Z prezesem firmy Farm Equipment International w Karsku, obywatelem Holandii, nie udało się nam skontaktować. Do wyjaśnienia sytuacji upoważnił on kierownika budowy fermy Ryszarda Kurocha: - Prawda, ferma zaczęła być użytkowana przed zgłoszeniem jej nadzorowi budowlanemu. Norki rozmnożyły się bardziej, niż planowaliśmy. Prezes firmy stanął przed wyborem: rozmieścić je w budowanej jeszcze fermie, czy wybić? Wybrał pierwsze rozwiązanie, choć narusza ono prawo budowlane. W ciągu dwóch tygodni dokończymy budowę pierwszego kompleksu wiat i zgłosimy go do odbioru przez nadzór budowlany.
R. Kuroch uspokaja okolicznych mieszkańców: odchody norek spadają na ziemię, ale pod nią znajduje się warstwa folii i słoma, która wchłania wilgoć. Odchody nie przedostają się więc do wód gruntowych. Wkrótce będą wywożone do specjalnego zbiornika. - Niech okoliczni mieszkańcy nie narzekają, bo ferma stworzy dla nich około 25 miejsc pracy - dodaje kierownik budowy.