Wczoraj w Puławach odbyła się konferencja naukowa, na której zastanawiano się "Czy Polsce zagraża epidemia BSE ?". Specjaliści uważają, że epidemia nam nie grozi, chociaż nie można wykluczyć pojedynczych przypadków gąbczastej encefalopatii u bydła.
Konferencję zorganizował Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach, a uczestniczyli w niej specjaliści z Polski, Białorusi, Holandii, Niemiec, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii.
Polska ma skuteczny system monitorowania tej choroby, który dorównuje systemom stosowanym w krajach zachodnich. Państwowy Instytut Weterynaryjny nadzoruje badania prowadzone w czterech ośrodkach: w Gdańsku, Krakowie, Warszawie i Wrocławiu.
Na początku maja zdiagnozowano w Polsce pierwszy przypadek tej choroby. Krowy diagnozuje się za pomocą tzw. szybkich testów, które są wykorzystywane również w UE. Dr Marcus Moser z Uniwersytetu w Zurichu na pytanie "Czy jeden wykryty wynik pozytywny oznacza, że mamy przestać jeść wołowinę?" odpowiedział: – ...jeden wykryty w Polsce przypadek nie jest jeszcze dużym problemem. Wiemy także, że ponad 100 tys. testów dało wynik negatywny.
W ostatnich 15 latach choroba szalonych krów stała się problemem epidemiologicznym, ekonomicznym i politycznym. Unia Europejska - zdaniem specjalistów - powinna uporać się z tym problemem w ciągu najbliższych 2 - 3 lat. Najwięcej przypadków BSE zarejestrowano w Wielkiej Brytanii - 182 tys.