Czy króliki mogą stać się w rolnictwie alternatywą dla niedochodowych hodowli? Wygląda na to, że tak. Problem w tym, że najbardziej opłacalna jest hodowla królików rasowych. A dobranie idealnych przedstawicieli gatunku, za które osiąga się korzystną cenę, to prawdziwa sztuka - twierdzą pasjonaci.
10 lat temu Krzysztof Wróbel z Białej pod Wieluniem zlikwidował stada królików mięsnych, które liczyły 250 sztuk. Od tej pory zajmuje się hodowlą zarodową królików rasowych. Zwierzęta kupuje w większości w Czechach i w Niemczech. Tylko młode po takich rodzicach cieszą się dużym zainteresowaniem wśród odbiorców i osiągają najlepszą cenę. Dumą pana Krzysztofa Wróbla jest królik z gatunku Rex Ryś, jedyny przedstawiciel tej rasy w Polsce.
Z tych zwierząt pozyskuje się skóry, jedna kosztują do 100 zł za sztukę, dorosły królik to wydatek od 200 do 400 zł. W Polsce opłaca się sprzedawać króliki jedynie jako materiał hodowlany. Rzeźnie płacą za mało – mówi hodowca. W odnawianym właśnie stadzie pan Krzysztof chce mieć przede wszystkim króliki rasy Francuskie Barany Szare, osiągające nawet kilkanaście kilogramów wagi oraz Czerwone Nowozelandy.
W przyszłym roku stado podstawowe liczyć będzie 25 samic. W ciągu roku samica królika ma 4 wykoty, rodząc od czterech do dwunastu młodych. Jak twierdzi właściciel takie stado może przynieść około 16 - 18 tys. zł dochodu rocznego. Warunkiem jest dobranie par, których potomstwo może później zbierać laury na wystawach.