Nie lada problem mają rolnicy produkujący ziemniaki. Wprawdzie zbiory były w tym roku obfite, ale wiele tysięcy ton kartofli nie będzie mogło być skupionych przez krochmalnie. Zdaniem rolników i związkowców limit przyznany na województwo zachodniopomorskie (ok. 63 tys. ton) jest zdecydowanie za mały - pisze "Kurier Szczeciński".
W tej chwili gospodarze zebrali blisko 20 tys. ton więcej ziemniaków niż
można przerobić. Jeżeli nie będą mogli ich sprzedać, zostaną zmuszeni do ich
utylizacji. Podobna sytuacja jest w całym kraju - podaje dziennik. "Unia
traktuje zgniłe ziemniaki jak obornik. Nie wiemy, jak mamy je utylizować i kto
za to zapłaci. To nie wina rolników, że doszło do takiej sytuacji. Oni wiedzieli
jakie są limity i ile mają produkować, ale nikt nie spodziewał się takiego
urodzaju" - mówi Julian Sierpiński, szef krajowego związku producentów
skrobi ziemniaczanej.
"Największa w regionie krochmalnia łobeski Nowamyl
jest w stanie przerobić ok. 100 tys. ton ziemniaków. To całkowicie rozwiązałoby
problem. Niestety, zakład nie może tego zrobić, bo zapłaci wysoką karę i straci
ponad milion zł dopłat. Związkowcy zwracali się już w tej sprawie do Agencji
Rynku Rolnego. Ta zajmuje niezmienne stanowisko - limitu nie można zwiększać.
Można go jedynie przekroczyć o 5 procent, ale wówczas w przyszłym roku należy
się liczyć, że tę nadwyżkę trzeba będzie oddać. Związkowcy mają inny pomysł" -
informuje "Kurier Szczeciński".
"Wystąpiliśmy do ministra rolnictwa,
aby zezwolił krochmalniom na przerób ponadlimitowych ziemniaków po cenie
minimalnej bez dopłat. Wtedy państwo nic nie musiałoby dopłacać. Gospodarze i
tak stracą, bo musieli wydać pieniądze na nawozy" - wyjaśnia J. Sierpiński.
"Jego zdaniem roczne limity na ziemniaki powinny zostać zastąpione kilkuletnimi.
Pozwoli to na lepszą regulację produkcji i zbytu ziemniaków" - pisze
gazeta.