Takiej żarłoczności boreczników nikt się nie spodziewał. Aby walka z pasożytami była skuteczniejsza, w przyszłym tygodniu w czasie oprysków zostanie zastosowany dodatkowy środek.
Dzięki temu, że nie ma opadów, opryski z samolotów i helikoptera przebiegają bez opóźnień. Na razie środkiem selektywnym opryskano część lasów w nadleśnictwach: Solec Kujawski, Bydgoszcz, Gniewkowo i Cierpiszewo.
- Trzeba będzie opryskać jeszcze małe obszary w nadleśnictwie Różanna, a być może także w nadleśnictwach Golub-Dobrzyń i Żołędowo - twierdzi Kazimierz Stańczak, naczelnik Wydziału Ochrony Lasu w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. - Nie sądziliśmy, że boreczniki tak szybko się rozprzestrzenią. Ale one bardzo lubią ciepło i tegoroczna pogoda im sprzyja.
Na razie opryski spadły na około 30 tys. ha lasu.
Za kilka dni na niewielkich obszarach w różnych nadleśnictwach na Kujawach i Pomorzu z samolotów zostanie zrzucony środek chemiczny, który ma zniszczyć boreczniki. Leśnicy proszą, by nie łamać zakazu wstępu do lasu, a tym bardziej, żeby nie zbierać grzybów i runa leśnego po opryskach.
- Niektórzy mieszkańcy przestraszyli się oprysków prowadzonych niedaleko ich domów - mówi Zygmunt Krzemień, nadleśniczy z Solca. - Bali się, że się otrują, a przecież ten selektywny środek działa wyłącznie na gąsienice, które zjadają igły.
Niestety walka z pasożytami jest trudna i w niektórych częściach lasu trzeba będzie zastosować jeszcze kontaktowy środek chemiczny. Teren oprysków zostanie także oznakowany i objęty zakazem wstępu do lasu. Niestety, plakaty informujące o zakazie wstępu do lasu są często zrywane. - Szybko wieszamy następne - zapewniają leśnicy.
Z kolei niektórym mieszkańcom Torunia przeszkadza hałas dobiegający z lotniska. - Samoloty startują o szóstej i słyszymy narzekania, że budzą ludzi, bo latają zbyt nisko - mówi Stańczak. - Takie przyznano im korytarze wylotu. Prosimy o trochę wyrozumiałości. Lasy trzeba ratować.