Nie udało się w tym roku sprzedać 200 choinek świerkowych i sosnowych, wyciętych w lasach nadleśnictwa Łosie (powiat gorlicki). Zdaniem leśniczych, powodem jest gwałtownie spadający popyt na żywe drzewka, skutecznie wypieranych przez ich sztuczne atrapy.
Łosieński nadleśniczy Kazimierz Żegleń twierdzi, że zapotrzebowanie na choinki spada z roku na rok. Dlatego każdej zimy zmniejsza się liczbę pozyskiwanych drzewek. Mimo to klientów brakuje.
- Problemy rozpoczęły się po wprowadzeniu przed kilkoma laty zakazu wycinania jodły - mówi Kazimierz Żegleń. - Tymczasem to właśnie ona była preferowana przez klientów, którzy dobrze wiedzą, że w przypadku świerka igliwie opada już po dwóch tygodniach. Coraz częściej zaczyna go wprawdzie zastępować sosna, co nie zmienia faktu, iż świeżych drzewek sprzedaje się dziś znacznie mniej, niż przed laty.
Podobne zjawisko obserwowane jest także w innych nadleśnictwach regionu. Zapaści nie zmienia nawet niska cena drzewek - za najmniejsze, do metra wysokości płaci się 11 zł brutto, większe można było dostać w cenie od 13 do 15 zł. Mimo to leśnicy nie przewidują zupełnego spadku zainteresowania żywymi drzewkami.
- Przypuszczam, że moda na nie wróci za kilka lat, gdy na poważnie rozwiną się plantacje bardzo efektownej jodły koreańskiej - twierdzi Kazimierz Żegleń. - Na razie jest droga, ale gdy na rynek trafi więcej tych drzewek, cena będzie na tyle atrakcyjna, by zachęcić do kupna wielu klientów.
Ten choinkowy sezon większość nadleśnictw musiało jednak uznać za stracony. Łosieńscy leśnicy przyznają, iż mają nadzieję, że w Gorlickiem na poprawę sprzedaży wpłyną jeszcze prawosławne święta Bożego Narodzenia, które od katolickich dzielą prawie dwa tygodnie. Nie zmieni to jednak znacząco ogólnej sytuacji związanej z zanikającym handlem żywymi choinkami.
- Nawet, jeśli znajdą się klienci, to nie będzie ich wielu - przewiduje Kazimierz Żegleń. - W naszym regionie żyje wiele mieszanych, katolicko-prawosławnych rodzin. Dlatego kupują one choinki już przed 24 grudnia.
.png)
Zaloguj przez Facebook
