Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Ochrona plantacji rzepaku - podsumowanie sezonu 2010/11

3 grudnia 2015
Jedną z najbardziej opłacalnych upraw w Polsce jest uprawa rzepaku ozimego. Aby osiągnąć satysfakcjonujący efekt ekonomiczny należy z wielką starannością dbać o plantację i przeciwdziałać wszelkim potencjalnym zagrożeniom. Do największych należą choroby grzybowe i szkodniki atakujące plantacje. Uprawa rzepaku wymaga intensywnej agrotechniki i ochrony. Przebieg pogody – ilość opadów i temperatura to czynniki, które warunkują presję ze strony patogenów.
W minionym sezonie, w różnych rejonach naszego kraju mieliśmy do czynienia z różnymi problemami występującymi w uprawie rzepaku, które w każdym z tych regionów w inny sposób wpłynęły na kształtowanie się i wysokość plonu. Prawidłowo prowadzona plantacja rzepaku powinna być chroniona zgodnie z sygnalizacją już od wczesnych stadiów rozwojowych. Monitoring i lustracja uprawy oraz analiza aktualnych warunków pogodowych to podstawowe narzędzie diagnostyczne każdego plantatora.

Utrudnione siewy
Sezon 2010/11 był najtrudniejszym wyzwaniem dla producentów rzepaku, z jakim przyszło im się zmierzyć w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Na taki stan rzeczy złożyło się kilka elementów. Należałoby zacząć od terminu siewu, który jest fundamentalnym elementem agrotechniki rzepaku. Na przykład w regionie warmińsko-mazurskim, w którym wegetacja jest opóźniona względem środkowej i południowej Polski nawet o 2 tygodnie, co przekłada się na późniejsze żniwa i przygotowanie stanowiska pod rzepak - siewy powinny być wykonane w terminie wcześniejszym w porównaniu do innych regionów, mianowicie około 15 sierpnia. Dlatego rolnicy muszą wykazać się ogromną dyscypliną i zaangażowaniem, gdyż zazwyczaj żniwa „depczą po piętach” siewom rzepaku. W minionym sezonie, kiedy ze względu na pogodę żniwa się opóźniały, również siewy rzepaku były opóźnione, a wschody i dalszy wzrost utrudnione przez nadmiernie padające deszcze. Na ciężkich „minutowych” glebach mazurskich rzepak nie rozwijał się ze względu na brak powietrza glebowego. Paradoksalnie najlepsze plantacje ubiegłej jesieni były na najsłabszych, przepuszczalnych glebach regionu. Czynniki te sprawiły, iż rośliny „wchodziły w zimę” słabo przygotowane, z niewykształconą w pełni rozetą liściową składającą się maksymalnie z 4 liści i cienką szyjką korzeniową. Taki pokrój nawet przy sprzyjających warunkach zimowania stawiał powodzenie tych pod znakiem zapytania.

Jesienna ochrona fungicydowa
Wilgotna pogoda i umiarkowane temperatury niosą za sobą zawsze większe ryzyko wystąpienia chorób grzybowych. Takie właśnie warunki panowały jesienią. Były to sprzyjające warunki do rozwoju tych patogenów. Nastąpiło duże porażenie plantacji suchą zgnilizną kapustnych, zwłaszcza plantacji założonych wcześniej, na przełomie 2 i 3 dekady sierpnia, na których piknidia tej choroby wystąpiły masowo około 20 września. Pola te zostały po raz drugi zaatakowane przez tę chorobę na początku października. Natomiast w połowie października mocno zainfekowane suchą zgnilizną zostały plantacje z wrześniowego terminu siewu. Problem ten był spowodowany przede wszystkim brakiem płodozmianu. Zarodniki grzybów znajdowały się w resztkach pożniwnych z poprzedniego sezonu i zainfekowały rzepak już na jesieni.

Zagrożenie suchą zgnilizną z roku na będzie wzrastało, zwłaszcza w gospodarstwach gdzie prowadzona jest uprawa w technologii bezorkowej. Jest kilka metod walki z patogenami chorobotwórczymi, również takimi jak sucha zgnilizna kapustnych i czerń krzyżowych. Natomiast na etapie rozwoju jesiennego najlepszym sposobem okazały się zabiegi fungicydowe. Ponieważ plantacje rzepaku były bardzo nierówne /rośliny od 2 do 5 liści/ rolnicy w dużej mierze odchodzili od fungicydów wpływających na regulowanie wzrostu, gdyż mogłyby one uszkodzić mniejsze rośliny. Dobrym rozwiązaniem okazał się fungicyd Topsin M, stosowany w dawce 1,2 – 1,4 L/ha. Posiada on w swoim składzie tiofanat metylu, substancję z grupy benzymidazoli, która nie ma negatywnego wpływu na młode rośliny rzepaku. Jest to produkt systemiczny, który skutecznie chroni plantację przed najważniejszymi chorobami jesienią. Należy również wspomnieć, iż jest to jedyny układowy produkt na rynku, który można stosować w niższych temperaturach. To bardzo ważny aspekt przy jesiennej oraz wczesnowiosennej ochronie roślin, gdyż właśnie wtedy whania temperatury są największe.
Na plantacjach bardziej wyrównanych, gdzie rośliny miały pokrój powyżej 4 liści stosowano połączenie Topsinu M z produktem triazolowym Toledo – oba produkty stosowano w dawce 0,7 L. Produkty w tej mieszaninie bardzo dobrze się uzupełniają - zawarty w Toledo tebukonazol wykazuje oprócz działania fungicydowego wpływ na formowanie rozety rzepaku. Natomiast w połączeniu z tiofanatem metylu następuje lepsze jego wchłanianie i przemieszczanie się w roślinie. Dodatkowo występuje tutaj działanie na patogeny chorobotwórcze dwiema substancjami z dwóch różnych grup chemicznych.

Trudne warunki do zimowania
Po niełatwych warunkach pogodowych panujących na jesieni zima także okazała się niełatwa. Temperatura na Warmii i Mazurach spadała nawet poniżej -30 stopni C. Początkowo okrywa śnieżna była dosyć obfita, ale w połowie zimy na znacznym obszarze pod wpływem wzrostu temperatury śnieg stopniał, a temperatura znowu się obniżyła. Wiały również silne wiatry wysmalające rośliny. Wiosną okazało się, że wiele plantacji kwalifikuje się do likwidacji. Pozostawione uprawy w wielu miejscach  również znacząco odbiegały od ideału, często pozostawiane z niską obsadą, nawet kilkunastu roślin na metrze kwadratowym. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w pozostałych regionach naszego kraju. Na południu i zachodzie rzepak wchodził w stan zimowania w słabej kondycji, przeważnie rzepaki miały od 2 do 8 liści. Grubość szyjki korzeniowej nie przekraczała 0,8-1 cm. Zaledwie 1/3 areału rzepaku została zasiana w optymalnym terminie. Jesienią ubiegłego roku przebieg pogody był skrajnie niekorzystny. Wystąpiły obfite opady, przesunięcie terminów siewu o około 2 tygodnie. Ulewne deszcze, które trwały do 15 września i mocne wychłodzenie gleby sprawiły, że rośliny rzepaku utraciły właściwy im wigor. Opady deszczu spowodowały zahamowanie rozwoju rzepaku i „uduszenia się” systemu korzeniowego na wskutek nadmiaru wody i braku tlenu oraz spłycenia systemu korzeniowego. Również na wielu plantacjach, gdzie tworzyły się zastoiska wodne, doszło do wymoknięcia roślin rzepaku.
Pod koniec zimy śnieg stopniał i nadeszły silne mrozy, które spowodowały przemarznięcie liści, uszkodzenie stożków wzrostu, a nawet wymarznięcie całych roślin. Odpowiednie zalecenia, zwłaszcza co do nawożenia azotem w zwiększonej dawce regeneracyjnej, spowodowały pozytywną reakcję ze strony rzepaku. Również nawożenie mikroelementami i zastosowanie fungicydów „nieskracających” oraz stymulatorów wzrostu w rzepaku przynosiło pozytywne efekty regeneracyjne. Dużą część upraw udało się uratować. Komfortowe warunki na polach trwały aż do maja. Nagłe załamanie pogody, spadek temperatury poniżej zera i obfite opady mokrego śniegu w południowo zachodniej części kraju spowodowały znaczne straty na kwitnących już plantacjach. Odpowiednie zalecenia, co do leczenia uszkodzonych rzepaków preparatami o silnym działaniu leczniczym przyniosło bardzo pozytywne efekty.

Monitoring nalotów szkodników należy rozpocząć wczesną wiosną
Wiosną w północnej i wschodniej części kraju zagrożenie ze strony chowaczy łodygowych pojawiło się w dość trudnym momencie. Po dłuższym okresie niskiej temperatury nastąpił jej nagły wzrost i nalot szkodników, który skorelowany był z lawinowym przyrostem masy rzepaku. Rośliny w ciągu 2-3 dni dwukrotnie, a nawet trzykrotnie zwiększyły swoją masę. Dlatego wcześniej zastosowane produkty wgłębne nie do końca spełniły swoje zadanie, gdyż substancja nie dotarła do intensywnie nowo tworzonych tkanek.
W zwalczaniu szkodników łodygowych najistotniejszą i bezwzględną kwestią jest monitoring nalotów, który należy rozpocząć od wczesnej wiosny. Takie działanie pozwoli na precyzyjne określenie wystąpienia chowaczy i skuteczną oraz bardziej ekonomiczną walkę z nimi, również produktami o działaniu kontaktowym. Takim rozwiązaniem może być na przykład Trebon, który jest produktem z grupy eterów arylopropylowych. Pomimo, iż jest to produkt kontaktowy wykazuje na roślinie działanie dłuższe niż produkty należące do grupy pyretroidów oraz silne działanie repelentne. Wystąpienie słodyszka rzepakowego zbiegło się natomiast w niektórych rejonach z wystąpieniem chowaczy łodygowych. Były też rejony, w których stanowił on spore zagrożenie. Aby zapewnić bardziej długotrwała ochronę gospodarstwa stosowały acetamipryd. Okazał się on  nieodzownym narzędziem tam, gdzie wystąpiło pierwsze kwitnienie na pędzie głównym i oblot pszczół oraz innych zapylaczy.
Przebieg pogody spowodował, że presja ze strony chowaczy łodygowych w południowo-zachodniej Polsce była umiarkowana i nie sprawiała trudności.
Jeżeli chodzi o słodyczka to presja była znacznie większa. Pierwsze słodyszki są zwalczane podczas nalotu chowacza czterozębnego, natomiast późniejsze naloty mogą występować solo lub z chowaczem podobnikiem. Ponieważ rzepak po niekorzystnych warunkach pogodowych bardzo mocno regenerował się, wydłużył tym samym długość kwitnienia i naloty szkodników. Tutaj także najskuteczniejszym narzędziem walki okazał się acetamipryd.

Zagrożenie ze strony szkodników łuszczynowych
W znacznej części regionu warmińsko-mazurskiego, pod względem występowania szkodników łuszczynowych, miniony sezon był szczególny. Masowe naloty chowacza podobnika wystąpiły bowiem w takim nasileniu po raz pierwszy. Obserwowano również większe nasilenie występowania pryszczarka kapustnika. Bardzo ważne jest prowadzenie monitoringu nalotów, gdyż po intensywnym żerowaniu chowacza podobnika nalatuje jeszcze pryszczarek występujący nawet w 5-6 pokoleniach. Dlatego obecnie mówi się o całym systemie zwalczania szkodników łuszczynowych, ściśle powiązanym z monitoringiem na polu.
Zwalczając szkodniki łuszczynowe należy jednocześnie pamiętać o ochronie występujących na plantacji pożytecznych zapylaczy, bez których plon mógłby nam spaść nawet do 30%. Dlatego bardzo ważne jest stosowanie insektycydów w pełni bezpiecznymi dla pszczół i owadów zapylających. Od kilku lat niekwestionowanym liderem w rynku produktów insektycydowych rzepaku jest Mospilan 20 SP. Pozycję swą zawdzięcza przede wszystkim szczególnym cechom, które odróżniają go od reszty dostępnych produktów. Posiada w swoim składzie acetamipryd substancję z najnowszej, jak dotąd na rynku grupy chemicznej neonikotynoidów, na którą to jako jedyną nie stwierdzono odporności szkodników. Wykazuje działanie kontaktowe, wgłębne i systemiczne, a dzięki przenikaniu translaminarnemu jest odporny na zmywanie przez deszcz. Preparat odróżnia również działanie w niższych oraz wysokich temperaturach, co bardzo ceni sobie wielu plantatorów.
Na Śląsku wyjątkowo długi okres kwitnienia rzepaku, który trwał ponad miesiąc, spowodował, że nalotów szkodników było znacznie więcej niż zazwyczaj. Duży problem na plantacjach rolnicy mieli z chowaczem podobnikiem i pryszczarkiem kapustnikiem. Warunki pogodowe spowodowały, że zwiększyła się liczba pokoleń pryszczarka kapustnika z 2 do 4-5. Najefektywniejszą bronią z tymi szkodnikami był monitoring plantacji i wykonanie zabiegu insektycydem, który jest bezpieczny dla pszczół. W razie powtórnych nalotów należało powtórzyć zabieg na całej plantacji lub wykonać go na obrzeżach pól.

Zabieg w terminie opadania płatka
Rzepaki po majowych opadach śniegu powtórnie zakwitały i nierównomiernie dojrzewały. Bardzo dobry wpływ na utrzymanie zdrowotności łanów rzepaku, zwłaszcza tych polegniętych przez majowy śnieg, miał zabieg na opadanie płatka tuż przed położeniem rzepaku, jak również jak najszybciej po położeniu (chodziło przede wszystkim o zabezpieczenie powstałych ran na skutek połamanych liści na łodygach, które stanowiły bezpośrednią bramę wejścia chorób). Bardzo dobrym rozwiązaniem było zastosowanie fungicydu Yamato 303SE z dodatkiem preparatu Slippa -nowoczesnego zwilżacza, który umożliwił dotarcie fungicydu w trudno dostępne i uszkodzone miejsca roślin rzepaku, a tym samym zwiększył jeszcze bardziej efektywność i skuteczność zabiegu.

Warto stosować sklejacze łuszczyn
Rzepaki w minionym sezonie bardzo nierównomiernie dojrzewały, więc użycie wszelakich sklejaczy łuszczyn z dodatkiem glifosatu było jak najbardziej uzasadnione, zwłaszcza w rzepakach, które ucierpiały  wskutek majowych śniegów. Głównie chodziło o polepszenie jakości omłotu, a tym samym zmniejszenie strat na skutek nierównomiernego dojrzewania. Na przykład w północnej i wschodniej części kraju pod koniec okresu wegetacyjnego zapanowała susza, która również miała niebagatelny wpływ na kształtowanie się plonu rzepaku. Susza, a następnie powrót deszczu spowodowały nowe odrosty na roślinach rzepaku. Dodatkowo, niska obsada i wolna przestrzeń w łanie powodowały wtórne zachwaszczenie wielu plantacji. Dlatego w minionym sezonie nieodzownym był zabieg desykacji roślin, połączony ze sklejaniem łuszczyn. Choć te dwa zabiegi solo wykonywane są w różnych terminach, to badania przeprowadzone z produktem Flexi wykazały, że ich połączenie również wykazuje bardzo wysoką ochronę przed osypywaniem, dającą kilkaset kilogramów z hektara uratowanego plonu.
Preparat Flexi to kopolimer butadienowo-sterynowy, który tworzy na powierzchni łuszczyny cienką powłokę zapobiegającą wnikaniu wody, jednocześnie pozwalając roślinie oddychać. Badania wykazały, że zastosowanie preparatu w odpowiednim momencie, to znaczy kiedy większość łuszczyn daje się zgiąć w literę V, pozwala na uratowanie przed osypaniem nawet 500 kg ziarna z ha. Ponieważ cena rzepaku jest obecnie atrakcyjna przekłada się to na bardzo wymierne efekty.

Plonowanie
Opisane powyżej czynniki miały niestety niekorzystny wpływ na plonowanie rzepaku. W północnej i wschodniej części Polski, z pewnymi wyjątkami, plon kształtował się na poziomie 1,5-2,5 t/ha. Przy takim poziomie plonowania pocieszająca była tylko korzystna cena skupu rzepaku. Potwierdziło się tutaj powiedzenie, że rolnictwo to warsztat pod gołym niebem i niestety na przebieg pogody nie mamy wpływu.
Średni plon w połudnowo-zachodniej Polsce także uzależniony był od przebiegu pogody, zwłaszcza od opadów i uszkodzeń rzepaków przez majowe śniegi i w tym regionie  kształtował się od 2-3t/ha. Na niektórych obszarach tego regionu plon kształtował się na poziomie 3,5t i więcej - tam gdzie wystąpiły zdecydowanie łagodniejsze warunki dla uprawy rzepaku. Niestety, były też takie, gdzie gospodarstwa osiągnęły plon poniżej 2t/ha, do czego przyczyniły się słaba kondycja rzepaku po zimnie mrozy w maju oraz susza na przełomie maja i czerwca. Sukcesem w uprawie rzepaku mimo skrajnych warunków atmosferycznych okazały się zabiegi agrotechniczne: nawożenie startowe azotem , ochrona fungicydowa wczesną wiosną, nawożenie mikroelementami i biostulatorami wzrostu, ochrona fungicydowa i insektycydowa na opadanie płatka.
Warto przypomnieć, że rzepak jest uprawą bardzo intensywną i wymaga wysokich nakładów, począwszy od siewu i nawożenia. Dlatego w tej uprawie nie należy pomijać żadnych ważnych zabiegów agrotechnicznych, które w sumie składają się na powodzenie uprawy. W szczególności należy podkreślić potrzebę prowadzenia monitoringu, szczególnie szkodników, wczesne diagnozowanie zagrożeń oraz stosowanie produktów sprawdzonych i skutecznych, a zarazem bezpiecznych dla owadów pożytecznych, które pomagają nam budować plon.

Prognozy na nadchodzący sezon
Tegoroczna jesień już pokazuje, że producenci rzepaku będą musieli zmierzyć się z zupełnie innymi problemami niż rok temu. Na przykład na południu kraju mieliśmy do czynienia z przyspieszonymi zasiewami rzepaku. W innych regionach rolnikom nie udało się z kolei w ogóle założyć plantacji. Wiele z założonych upraw jest nadmiernie wybujałych, nawet mimo stosowania fungicydów skracających. Nadmierna wybujałość sprzyja rozwojowi chorób, a przede wszystkim osłabia przezimowanie i zawiązki boczne.
Wiele plantacji na jesieni przybrało czerwono-fioletowe odcienie liści, głównie z powodu długiej wegetacji i zużycia składników pokarmowych, zwłaszcza azotu. Dobrze rozwinięty rzepak jesienią pobiera 70-100 kg N/ha. Utrata masy liściowej spowoduje, że rzepak będzie się regenerował na wiosnę, a do tego będzie potrzebne odpowiednie nawożenie azotem i mikroelementami, zwłaszcza siarką, manganem i molibdenem. Również warto będzie pamiętać o uzupełniającym nawożeniu potasem wczesną wiosną, który odpowiada za gospodarkę wodną rośliny.
Na wielu plantacjach na jesieni rolnicy zauważyli kiłę kapuścianą, z którą będzie się trzeba zmierzyć wiosną. Plantatorzy będą też mieli problem ze zwalczaniem suchej zgnilizny i czerni krzyżowej, która już teraz zainfekowała rośliny.
Sezon 2010/11 w uprawie rzepaku można z pewnością zaliczyć do wyjątkowo trudnych. Jednak uprawa tej rośliny wciąż jest bardzo opłacalna i mimo wielu trudności, jakie sprawia plantatorom wciąż jest bardzo atrakcyjna, głównie ze względu na jej opłacalność.


POWIĄZANE

Program azotanowy od ubiegłego roku pozwala dość elastycznie stosować nawozy azo...

Stres herbicydowy stanowi duże obciążenie dla młodych roślin rzepaku ozimego, mo...

Zmiany klimatu i towarzyszące im zjawiska wymuszają modyfikację podejścia do agr...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę