Jak na razie ceny niewiele odbiegają od żądań sadowników, ale producenci boją się, że za miesiąc ceny mogą spaść nawet o połowę. Zdaniem ekspertów może tak być, ale wcale nie musi.
Cena skupu jabłek przemysłowych w zakładach przetwórczych wynosi teraz 23 gr. za kilogram. To tylko 2 gr. mniej niż chcieliby otrzymywać sadownicy. "Boimy się, że w okresie największej sprzedaży surowca na rynek - czyli koniec września - początek października, ceny mogą gwałtownie spaść poprzez to, że zakłady będą wykorzystywały w danej chwili nadpodaż surowca" - powiedział prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski. A zdaniem sadowników taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, bo w tym sezonie jabłek jest mało więc ich cena powinna być w miarę wysoko.
Z tym nie zgadzają się zakłady przetwórcze. "Strona przetwórcza mówi wręcz coś odwrotnego - w dzikich sadach są wręcz bardzo duże urodzaje" - mówi Witold Piekarniak ze Związku Sadowników RP. Szacunki Instytutu Ekonomiki Rolnictwa potwierdzają, że podaż jabłek przemysłowych będzie w tym roku duża. Ale nie oznacza to, że cena skupu musi być niska. Wręcz przeciwnie. Prognozy mówią, że za kilogram jabłek zakłady przetwórcze mogłyby płacić 25 gr. Jest to możliwe dzięki rosnącemu eksportowi polskiego koncentratu jabłkowego, co powoduje, że zapotrzebowanie na jabłka przemysłowe powinno być duże.
Niestety jak na razie próby dogadania się z przetwórcami nie przyniosły efektu. Sadownicy chcą już teraz ustalić cenę minimalną, która obowiązywałaby przez cały sezon. Przetwórcy odpowiadają, że to praktyki monopolistyczne i nie chcą na ten temat rozmawiać. Kto wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko pokaże czas, ale sami sadownicy przyznają, że ich środowisko dopiero zaczyna się integrować.
W rejonie warecko-grójeckim bezpośrednio z sadownictwa utrzymuje się ponad połowa z 20 tys. mieszkańców. W najbliższy weekend w Warce odbędzie się święto "Owocobrania".