Wiśnie, maliny, truskawki i porzeczki przeznaczone do przetwórstwa powinny być objęte unijnym wsparciem - oświadczył w poniedziałek w Luksemburgu wiceminister Józef Jerzy Pilarczyk podczas posiedzenia unijnej Rady ministrów rolnictwa.
"Idealną dla nas sytuacją byłoby ustalenie limitów wsparcia finansowego - zarówno w odniesieniu do wielkości produkcji, jak i stawki dopłat do tych owoców przeznaczonych do przetwórstwa" - powiedział brukselskim dziennikarzom podczas telekonferencji Pilarczyk. " W ten sposób moglibyśmy uniknąć (w przyszłości) kryzysu z tym sektorem, podobnego do tego, jaki dotknął nasz kraj w tym roku".
Tegoroczne zbiory owoców miękkich, ze względu na bardzo niskie ceny skupu, są w ocenie polskich rolników nieopłacalne. Koszty produkcji są wyższe niż ceny skupu proponowane przez przetwórnie. Taka sytuacja grozi bankructwem wielu polskich gospodarstw rolnych utrzymujących się z produkcji owoców miękkich.
Jak mówił posłom pod koniec lipca w Sejmie minister rolnictwa Wojciech Olejniczak, w wyniku drastycznie niskich cen skupu czarnych porzeczek część zbiorów w ogóle nie została zebrana. Może to oznaczać, że niektóre plantacje zostaną zlikwidowane i w najbliższych 2-3 latach powstanie niedobór owoców - dodał minister.
Pilarczyk podkreślił, że nie chodzi o stałą pomoc, a jedynie o mechanizm stosowany w sytuacjach kryzysowych.
By polski postulat zyskał poparcie całej UE, najpierw musimy do niego przekonać Komisję Europejską, która przygotowuje reformę organizacji rynku owoców i warzyw. Jeśli to się uda, to zdaniem Pilarczyka, pieniądze na wsparcie sektora owoców miękkich będą musiały znaleźć się w dotychczasowej puli na regulację rynku owoców i warzyw. Niezbędne byłyby więc cięcia.
"Naszym zdaniem wsparcie dla rynku bananów jest za duże, podczas gdy owoce miękkie nie były dotychczas zauważane" - powiedział Pilarczyk, dodając: "Teraz owoce miękkie nie mają żadnego instrumentu wsparcia".
Polska poparła w Luksemburgu wniosek delegacji duńskiej, by zreformować program "Mleko w szkole". Miał on zachęcić dzieci do spożywania mleka i jego produktów i jednocześnie poprzez pobudzanie spożycia przyczyniać się do zwiększenia stabilizacji rynku mleka.
Unia dopłaca od 15,7 do 21,69 euro do 100 kg mleka i jego produktów (w zależności od stopnia zawartości tłuszczu) w ramach programu "Mleko w szkole". Tymczasem w Polsce zaledwie 20 proc. szkół bierze udział w tym programie.
Polska zaproponowała, by lista objętych programem, dofinansowanych przez Unię produktów mlecznych rozszerzona była o jogurty owocowe. Zapewniłoby to, zdaniem Pilarczyka, większą popularność programu w polskich szkołach.
"Dzieci nie są szczególnie zainteresowane tym programem i wolałyby być może jogurty z dodatkami owoców" - tłumaczył Pilarczyk.