Oby do maja - tak myśli większość przedsiębiorców, którzy mają w swoich magazynach duże ilości ziarna. Dlaczego właśnie ten termin? Dlatego, że 1 maja ziarno z dużym zyskiem będzie można sprzedać w Unii Europejskiej i po raz pierwszy od lat stare powiedzenie "płacić jak za zboże" znajdzie swoje potwierdzenie.
Trudno oczekiwać od firm handlowych, aby przerodziły się w instytucje charytatywne i pozbywały się zboża teraz, kiedy za niespełna pół roku będą mogły zarobić na nim więcej. A to oznacza, że ceny będą rosły, bo Agencja Rynku Rolnego jeszcze nie widzi powodów do interwencji. - Liczymy, że zapały przedsiębiorców, co do przetrzymywania zboża we własnych magazynach po tegorocznym skupie ochłoną - mówi rzecznik prasowy ARR, Radosław Iwański.
Tymczasem wielu maklerów, którzy na, co dzień obserwują rynek zbóż w Polsce i za granicą twierdzi, że Agencja powinna zacząć działać jak najszybciej. - Jedyne co rząd mógłby zrobić teraz dla uspokojenia rynku to uruchomić sprzedaż zboża z rezerw interwencyjnych ARR. Agencja sprzedająca za 600-650 zł zarobi całkiem dobrze - komentuje Tomasz Pasalski z Eternus Brokers.
Zdaniem specjalistów wystarczyłby zaledwie sygnał, że Agencja będzie wystawiać na przetargach zboże, a ceny natychmiast poszłyby w dół. Raczej nie ma, co się spodziewać, że zboża przybędzie dzięki bezcłowemu kontyngentowi. Ceny zbóż na całym świecie są dużo wyższe niż w Polsce i import będzie nie opłacalny. Co na to Ministerstwo Rolnictwa? - Ja mogę wprowadzać pewne kontyngenty bezcłowe, ale nie mogę decydować, jakie są ceny zboża w Ameryce i poza UE - mówi Wojciech Olejniczak.
Po co w takim razie kontyngent? Jeśli nadal nie będzie ani interwencji Agencji Rynku Rolnego, ani importu to ceny zbóż będą rosły, a na tym na pewno stracą konsumenci i rolnicy.