Rafał Rataj wraz ze swym ojcem i z innymi członkami spółki prowadzi 1850-hektarowe Gospodarstwo Rolne Rolpol w Łęczynie (woj. zachodniopomorskie).
Nasza Rola: Proszę powiedzieć parę słów na temat historii przedsiębiorstwa.
Rafał Rataj: Jest to dawny ZR Kombinatu PGR Stara Dąbrowa. Gospodarstwem tym od lat siedemdziesiątych kierował mój ojciec. Po przemianach ustrojowych w 1993 r. powstała pracownicza spółka, na czele której stanął mój tata i to jest początek naszego gospodarstwa. W pierwszej fazie działalności cały areał gospodarstwa dzierżawiliśmy od AWRSP, a potem od ANR odział w Szczecinie. Trzy lata temu wykupiliśmy na własność ponad 500 ha gruntów wokół naszego siedliska gospodarczego. Resztę gruntów dzierżawimy od ANR.
NR: Własność to 500 ha, a 1350 ha nadal dzierżawicie. Czy nie mieliście zamiaru wykupić pozostałych gruntów?
RR: Tak, taki mamy zamiar. W umowach dzierżawy mamy zagwarantowane prawo do pierwokupu. Ale, niestety, polskie prawo stanowi, że jednostka gospodarcza ma prawo do zakupu maksymalnie 300 hektarów. Naszym zdaniem są to bezsensowne przepisy, które zmuszają przedsiębiorców do obchodzenia prawa. My tego nie robimy, ale wiemy, że inni tworzą tzw. spółki córki czy kupują grunty na podstawione osoby z rodziny. Spotkałem np. gospodarstwo o powierzchni 900 ha, gdzie po 300 ha przepisane było na każdego z synów właściciela. Komplikuje to znacznie pracę z wielu powodów. Choćby zaciągnięcie najdrobniejszego kredytu stwarza wielkie problemy. Chcąc zwiększyć produkcję trzeba zwiększyć areał. Przecież ziemia się nie rozrośnie. Wywiązujemy się z naszych zobowiązań wobec państwa i chcielibyśmy aby państwo wywiązało się ze swoich.
NR: Jak układa się współpraca z ANR w Szczecinie?
RR: Jesteśmy zadowolenie, choć mamy parę uwag. Podstawowy problem polega na tym, że ANR nie chce się zgodzić na przedłużenie umów dzierżawy do 15 lat . Maksymalny termin, jaki w tej chwili udało się nam wynegocjować, to 10 lat. Niby to dużo, ale nie dla nas. Nie możemy strategicznie myśleć o przyszłości. Po prostu banki, aby mieć pewność, że klient jest wiarygodny, życzą sobie co najmniej takiego okresu dzierżawy. Żeby się rozwijać, musimy korzystać z kredytów, a termin trwania umów kredytowych skutecznie nam to wielu wypadkach uniemożliwia. Jeśli już korzystamy z kredytów, to z krótkoterminowych. W wielu wypadkach ogranicza to nasze plany inwestycyjne, bo raty i odsetki są wówczas bardzo wysokie.
NR: Co jest główną gałęzią produkcji w gospodarstwie Rolpol?
RR: Produkujemy materiał siewny. Rozmnażamy zboża z tzw. klasy B, czyli materiału bazowego do C1 i C2. Wszystko zależy od tego, jaki materiał wyjściowy otrzymujemy od firm hodowlanych. Cena ziarna siewnego jest zwykle dwukrotnie wyższa niż zboża paszowego czy konsumpcyjnego. Na tym się nieźle zarabia. Chociaż są lata, gdy z powodu warunków atmosferycznych - głównie chodzi o deszcze - część naszej produkcji jest odrzucona przez SON. Takie ziarno sprzedajemy na paszę lub do gorzelni. Ziarno przechodzi wszystkie procedury pozwalające je uznać jako materiał siewny. A więc, od kwalifikacji polowej aż do badań laboratoryjnych na czystość i siłę kiełkowania. To wszystko wykonują pracownicy SON i to oni ostatecznie dopuszczają lub nie każdą partię do obrotu. Ziarno sprzedajemy pod własnym szyldem i logo.
NR: Jakie warunki należy spełnić, aby wejść do tego biznesu?
RR: Przede wszystkim należy mieć dużą wiedzę agrotechniczną i doświadczenie w tej branży. Ważny jest odpowiedni areał, bo hodowle roślin chcą rozmnażać duże partie materiału bazowego i zależy im, aby ziarno było jednolite. Dzielimy pola na mniejsze, około 50-hektarowe i tam siejemy różne odmiany i gatunki. Oczywiście, muszą być zachowane między nimi odpowiednie odległości. Myślę, że takiej produkcji mogą się podjąć rolnicy posiadający co najmniej 50 ha ziemi pod pług. Potrzebne są odpowiednie maszyny do doczyszczenia ziarna i jego zaprawienia. Wiarygodność finansowa to też duży atut, bo po jego sprzedaży płacimy hodowcom licencje, a to ma wpływ na ostateczną cenę materiału siewnego. Aby zaistnieć na rynku, trzeba być cenowo atrakcyjnym. Sprzedajemy pszenicę po 1350 zł, mimo że na rynku funkcjonuje cena około 1600-1800 zł za tonę. Zależy nam, aby pozyskać jak najwięcej stałych klientów.
NR: Czy stosujecie, popularne ostatnio, uproszczenia w uprawie?
RR: Uprawiamy ziemię tak jak nasi dziadowie. Zaczynając od podorywki pielęgnowanej kończąc tradycyjnym siewem. Jedyną nowością, którą wprowadziliśmy jest międzyplon ścierniskowy. Zazwyczaj siejemy gorczycę i zostawiamy ją na zimę. Na tych stanowiskach przychodzą zboża jare.
NR: Czy prowadzicie produkcję zwierzęcą?
RR: Nie, choć jesteśmy o krok od podjęcia decyzji o zajęciu się chowem bydła mięsnego. Jesteśmy w tej chwil objęci tzw. programami rolno-środowiskowymi i otrzymujemy dopłaty za to, że dwa razy w roku wykaszamy łąki. Są tam siedliska chronionych ptaków. Oprócz podstawy 500 zł/ha otrzymujemy za to jeszcze 800 zł/ha dopłat z funduszy unijnych. Jeśli na te łąki wpuścimy bydło opasowe, to możemy otrzymać dodatkowe dopłaty, no i również na bydle dodatkowo zarobić. Skoro jest okazja, to czemu z niej nie skorzystać? Nie będzie to na pewno główną gałęzią naszej produkcji, ale jej uzupełnieniem.
NR: Ilu pracowników zatrudnia gospodarstwo?
RR: Obecnie 18 osób.
NR: Jakie większe inwestycje poczyniono ostatnio?
RR: Co roku kupujemy jedną lub dwie maszyny z tzw. górnej półki. W zeszłym roku np. kupiliśmy najnowszy kombajn Class Lexion 580. W tym roku chcieliśmy zbudować nową suszarnię. Niestety, nie udało się, ponieważ do tej pory nie weszła w życie ustawa o wspieraniu obszarów rolniczych, a chcieliśmy częściowo skorzystać z pomocy unijnej. Prawdopodobnie z tą inwestycją ruszymy od października.
NR: Czy czynsz dzierżawny jest wysoki?
RR: Nie pamiętam w tej chwili kwoty całkowitej, ale mogę powiedzieć, że jest wysoka. Wysokość czynszu zależy od jakości ziemi na poszczególnych działkach i waha się w wartości od 5 do 8 q pszenicy za hektar. U nas dominują gleby klasy 4 ale trafiają się i 5 i 6. Bardzo niewiele, ale mamy również gleb klasy 3.
NR: Można z tego wyżyć?
RR: Na pewno tak. Moja recepta na sukces w nasiennictwie to najpierw wiedza, potem ciężka praca, dużo cierpliwości, a efekty przyjdą same.
Życzymy dalszych sukcesów i dziękujemy za rozmowę.
6470049
1