Powracamy do bałaganu jaki panuje w Krajowej Spółce Cukrowej. Przedstawiciel polskiego koncernu nie wziął udziału w walnym zgromadzeniu akcjonariuszy cukrowni Ropczyce, którą zarządzają Niemcy, choć pierwotnie miał tam się pojawić i nie dopuścić do zmian w statucie spółki, korzystnych dla niemieckiego udziałowca. Dlaczego tak się stało?
Tym, który miał wziąć udział w walnym zgromadzeniu jest Stanisław Grzelak, który notabene zasiada zarówno w radzie nadzorczej Polskiego Cukru jak i Ropczycach, gdzie rządzi niemiecki Sudzucker, co budzi kontrowersję. Sam Grzelak przyznaje, że Krajowa Spółka była przeciw zmianom, ale to skarb państwa zmusił ją do wycofania pełnomocnictwa. Okazało się, że tą osobą był wysoki urzędnik ministerstwa skarbu Krzysztof Jeznach.
Co by nie mówić dzięki temu Sudzucker mógł sobie pozwolić na zmiany w statucie spółki. Teraz zarząd będzie wybierany przez walne zgromadzenie a nie radę nadzorczą gdzie Sudzucker był w mniejszości. Skarb Państwa prosi o cierpliwość i mówi, że wszystko wyjaśni.
Sam zarząd cukrowni Ropczyce nie miał wpływu na zmiany w statucie cukrowni. Jak powiedział nam nie może opowiadać się ani po jednej, ani po drugiej stronie, czyli niemieckim Sudzucker lub Polskim Cukrem, tylko reprezentuje cały kapitał.
Aferę rozpętali posłowie, którzy uważają, że przez te zmiany udziały Krajowej Spółki Cukrowej w Ropczycach straciły na wartości. Skarb państwa jest innego zdania, bo zachował sobie złotą akcję. To zbadają prawnicy ministerstwa skarbu.