Zaledwie dziesięć procent rolników z Małopolski złożyło do Agencji Rynku Rolnego wnioski o przyznanie kwot mlecznych. Znacznie lepiej jest w świętokrzyskiem, gdzie wnioski złożyła prawie jedna trzecia rolników. Ostateczny termin mija trzydziestego października. Bez tych limitów nie będzie możliwy w przyszłym roku handel mlekiem. Przyznana kwota mleczna to także gwarancja zbytu, dopłaty bezpośredniej dla rolnika, a w przyszłości różnych form wsparcia z funduszy europejskich.
Żeby rolnik mógł w przyszłym roku mleko sprzedać, musi zarejestrować się w Agencji Rynku Rolnego, która przyznaje kwoty mleczne, czyli limit produkcji. Na razie w Małopolsce o takie limity wystąpiło około dziesięciu procent rolników.
W pisaniu i składaniu wniosków rolnikom pomagają spółdzielnie mleczarskie, które kupują od nich mleko. Kwota mleczna to gwarancja stałych dostaw.
W Świętokrzyskiem, mimo wcześniejszych oporów, znacznie więcej rolników złożyło już wnioski o kwoty mleczne. I tu nie obyło się bez pomocy pracowników mleczarni.
Polska wynegocjowała z Unią Europejską roczny limit produkcji ośmiu i pół miliona ton mleka. Tymczasem ubiegłoroczna udokumentowana produkcja to siedem i pół miliona ton. Milion mamy więc w zapasie.