We wrześniu szykują się kontrole polskich zakładów mięsnych i mleczarskich przez rosyjskich inspektorów. Dla wielu firm to szansa wejścia na ogromny rynek zbytu, ale eksperci nie są już takimi optymistami i twierdzą - nie będzie łatwo.
Kontroli podda się około 30 firm. Obecnie przygotowywana jest lista, która zostanie przekazana Rosjanom. Na pewno nie wszystkich chętnych będą w stanie skontrolować rosyjscy weterynarze.
Waldemar Broś – prezes KZSM: jestem przekonany, że nasze zakłady to przejdą. Musimy być bardziej aktywni i mocniej wchodzić na rynek rosyjski.
Ale nawet uzyskanie rosyjskiej licencji eksportowej nie gwarantuje jeszcze sukcesu. W przypadku rynku mleka problemem są bardzo niskie ceny na światowym rynku.
Choć mleczarze liczą, że opłacalność sprzedaży nieco poprawią unijne dopłaty do eksportu. Z kolei eksport mięsa obecnie w ogólne nie jest opłacalny.
Rekordowo niskie pogłowie trzody chlewnej, a w efekcie wysokie ceny mięsa spowodowały, że odbiorcy chętniej kupują towar duński czy holenderski. Do tego dochodzą tradycyjne problemy z rosyjską biurokracją.
Ryszard Smolarek – prezes Łmeat Łuków: Rosjanie wprowadzili bardzo rygorystyczne wymogi jeśli chodzi o bezpieczeństwo żywnościowe, czyli badanie na melaminę, metale ciężkie i wiele innych badań, gdzie nikt na świecie nie żąda tego.
Obecnie prawo eksportu na wschód na 18 mleczarni oraz 7 zakładów mięsnych.