A to głównie za sprawą zmniejszenia przez Unię dotacji do mleka w proszku. Wcześniej producenci unijni mogli liczyć nawet na 880 euro dopłaty do każdej tony mleka w proszku. Od 13 grudnia dotacja spadła o połowę. To od razu spowodowało wzrost cen na światowych rynkach.
Teraz nasze zakłady sprzedają mleko w proszku po półtora tysiąca dolarów za tonę, o 400 dolarów drożej niż latem. Nawet przy niskim kursie dolara produkcja zaczyna się opłacać, szczególnie tam gdzie surowiec jest najtańszy.
A sytuacja tych, którzy zdecydowali się na produkcję mleka jest nie do pozazdroszczenia. Za surowiec rolnicy dostają o ponad 10% mniej niż przed rokiem. I niestety szybkiej poprawy nie będzie – mówią mleczarze. Ceny skupu miesięcznie rosną zaledwie o grosz lub dwa. Najgorzej jest na Podkarpaciu, tam ceny skupu mleka są o 40% niższe niż na Podlasiu. Nic dziwnego, skoro województwo o rocznym skupie 150 mln litrów, działa kilkanaście spółdzielni. Teraz już wiadomo, że zeszłoroczny skup mleka wyniesie niewiele ponad 7 miliardów litrów.
Na Warszawskiej Giełdzie Towarowej ruch niewielki. W czwartek z wystawionych 690 ton masła ekstra w blokach z zapasów Agencji Rynku Rolnego sprzedano niespełna 1/3. Licytacja odbyła się tylko w jednym przypadku, ale i tak średnia cena równa jest wywoławczej, czyli 7,70 zł za kilogram. W pierwszej połowie grudnia sprzedawano ponad dwukrotnie więcej tego towaru.