Polska produkuje blisko 8 mld jaj rocznie, przy czym pogłowie kur wynosi ponad 40 mln, natomiast roczne spożycie na jednego mieszkańca wynosi około 190 jaj. Dla porównania – mieszkaniec Unii Europejskiej zjada rocznie 220-230 jaj, Amerykanin 240-250 jaj, a Japończyk czy Izraelita ponad 350 jaj. Trudno te narody posądzać o głupotę żywieniową. Cholesterol z jaj jest słabo przyswajalny i mniej się go odkłada w naczyniach krwionośnych, gdyż w jajach są naturalne substancje hamujące np. lecytyny. Jaja zawierają cholesterol lekki (LDL) i ciężki (HDL). Trzeba wiedzieć, że cholesterol ciężki działa korzystnie. Jeżeli zwiększylibyśmy spożycie jaj przez statystycznego mieszkańca o 1 sztukę w tygodniu, to wówczas wewnętrzny rynek pochłonąłby 2 mld jaj, a to oznaczałoby wzrost produkcji o 1/4. Przy takiej chłonności rynku nie byłoby napięć, które widoczne są obecnie.
Nadprodukcja występująca w Polsce ma charakter sezonowy i pojawia się w okresie wiosenno-letnim, gdyż wchodzą w nieśność kury z chowu przyzagrodowego. Kury te stanowią połowę całej populacji. Przyczyną sezonowej nadprodukcji w Polsce jest m.in. brak kontroli nad rynkiem jajczarskim, brak ewidencji producentów oraz wielkości produkcji, brak systemu skupu, kontraktacji.
Import był, jest i będzie. Nie jest prawdą, że jest on duży. Wg danych Ministerstwa Rolnictwa i GUS nie przekracza 30 mln jaj, co stanowi około 0,4%. Natomiast eksport jest mały i wynosi około 5 mln jaj rocznie.
Trudno, gdyż świeże jaja nie są łatwym towarem eksportowym. Wymagają
one specjalnych opakowań, a trwałość produktu jest stosunkowo mała. Na
rynku unijnym notowana jest nadprodukcja. Tylko sama Holandia, która jest
cztery razy mniejsza od Polski, produkuje 10 mld jaj – w tym dużo na
eksport i to głównie do Niemiec. Rynek unijny jest uregulowany. Obowiązują
tu kwoty dostępu, których nie ma Polska.
Łatwiejszym towarem eksportowym są natomiast jaja proszkowane lub płynne (UHP),
które w krajach Unii Europejskiej stanowią 25%, a w Stanach Zjednoczonych 30%
w bilansie handlu jajami. W Polsce istnieje jedna duża przetwórnia jaj –
Owopol w Nowej Soli, jak również kilka mniejszych na Śląsku i w południowej
części Polski. Łącznie nie przetwarzamy więcej niż 5% produkcji jaj.
Przetwórnie jaj wymagają skomplikowanych technologii produkcji i urządzeń do wybijania, homogenizacji, pasteryzacji i pakowania. Technologie są bardzo drogie.
Jest to trudne zadanie, gdyż brak jest marketingu i reklamy. Trzeba zwiększyć
asortyment jaj.
Pojawiły się Bio-jaja i Eko-jaja. Bio-jaja to jaja, które są wzbogacone w kwasy nienasycone EPA i
DHA. Wykazują one działanie prozdrowotne u człowieka. Są one również bogate w selen, jod, witaminę B12
i witaminę E.
Eko-jaja powinny pochodzić z fermy, gdzie drób utrzymuje się w systemie
wolnym. Takie gospodarstwo musi posiadać atest Ekolandu, co wynika z ustawy o
rolnictwie ekologicznym (z marca 2001 r.).
Obecna sytuacja w drobiarstwie determinowana jest ogólną sytuacją ekonomiczną kraju, a także i materialną pozycją polskich rodzin. Człowiek, gdy oszczędza, to oszczędza na żołądku. Jednak na najbliższy czas perspektywy są dobre. Jestem optymistą, jeśli chodzi o polskie drobiarstwo. Jaja i mięso kurze cieszą się dużym popytem wśród mieszkańców wsi, miast i rejonów przygranicznych.