Czesi oskarżają polskich producentów drobiu o łamanie unijnych przepisów. Chodzi o stosowanie w paszach niedozwolonych mączek mięsno-kostnych. Zarzuty odpiera strona Polska. Nie ma mowy o łamaniu prawa a oskarżenia to nic innego jak próba wyparcia nas z tamtejszego rynku.
Jak na razie doniesienia strony czeskiej, jakoby polscy hodowcy w niedozwolony sposób karmili drób, nie potwierdziły się. Polskim Służbom Weterynaryjnym trudno reagować na takie informacje. Bo czeski test miał charakter nieoficjalny.
Cezary Bogusz zastępca Głównego Lekarza Weterynarii: - Dla nas informacja musi pochodzić od służb weterynaryjnych Republiki Czeskiej. A nie od jakiegoś pana, który jest zły, że polskie jajka w większej ilości trafiają na ich rynek.
Podobnie całe to zamieszanie komentują polscy drobiarze. Według nich, zarzuty Unii Hodowców Drobiu Czech i Moraw to próba wyparcia nas z tamtejszego rynku.: - Polska staje się „Tygrysem Europy”. Z roku na rok od chwili otwarcia granic eksportujemy coraz więcej. Inni po prostu się boją .- uważa Leszek Kawski z Krajowej Rady Drobiarstwa.
Nie byłoby takich problemów gdyby nie luki prawne – przyznają polscy hodowcy. W Unii Europejskiej obowiązują przepisy, które zakazują stosowania mączek mięsno-kostnych, ale nie zabraniają importu jaj czy mięsa ze zwierząt, które takimi paszami były karmione.
Andrzej Danielak, Polski Związek Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu: - Drobiarze walczą, żeby przepisy nie zezwalały na sprowadzanie produktów z poza Unii, produkowanych innym systemem niż w Unii.
Stronie polskiej bardzo zależy na zażegnaniu konfliktu. Rynek czeski jest bardzo obiecujący. W pierwszym półroczu nasi południowi sąsiedzi sprowadzili blisko 12 tysięcy ton jaj. Ponad 4,5 tysiąca ton, a więc blisko 40% pochodziło z Polski.