Urząd Patentowy rozpatruje wniosek Instytutu Zootechniki w Krakowie o rejestrację znaku towarowego "biała gęś kołudzka". Naukowcy chcą zastrzec sobie prawa do wyhodowanego przez siebie ptaka, znanego z najlepszego na świecie puchu, zanim znajdziemy się w Unii Europejskiej. Niestety, niewiele polskich firm wykazuje się taką zapobiegliwością jak pracownicy instytutu.
Naukowcy postanowili zastrzec znak towarowy, gdyż od momentu wejścia do Unii
Europejskiej przestanie obowiązywać zakaz eksportu jaj i piskląt z Polski. Gęś
bez ochrony prawnej mogliby kupować hodowcy z innych krajów, bez pytania o zgodę
instytutu.
Prowadzimy hodowlę od ponad czterdziestu lat. W trakcie
procesów reprodukcyjnych udało nam się wyhodować specjalny gatunek gęsi. Nie
chcemy zmarnować efektów pracy wielu naukowców – mówi dr Kazimierz Korman,
dyrektor Zakładu Doświadczalnego Instytutu Zootechniki w Kołudzie
Wielkiej.
Po uzyskaniu patentu hodowla kołudzkich gęsi będzie
licencjonowana, a sprzedaż jajek i piskląt poddana ścisłej ewidencji. Zakład
może z tego tytułu czerpać spore zyski, gdyż gęsi z Kołudy chętnie kupują
hodowcy ze względu na puch uchodzący w Japonii za najlepszy na świecie surowiec
do produkcji pościeli oraz mięso znajdujące chętnych odbiorców na niemieckim
rynku. Produkty te mają za granicą tak wyrobioną markę, że coraz częściej
zdarzają się przypadki wprowadzania do sprzedaży ich podróbek.
Nie
wiadomo, kiedy Urząd Patentowy wyda decyzję w sprawie kołudzkiej gęsi. Instytut
złożył stosowny wniosek już dwa lata temu, ale procedury sprawdzające trwają
zwykle ponad trzy lata. Jeśli urząd wyda pozytywną decyzję, a wszystko wskazuje
na to, że tak właśnie się stanie, będzie to pierwszy w Polsce przypadek
przyznania znaku towarowego zwierzęciu.
Wcześniejsze próby zastrzeżenia
jednej z ras świń podejmowane przez hodowców zakończyły się niepowodzeniem,
gdyż, jak wyjaśnia Danuta Witowska, specjalista w zespole znaków towarowych UP,
nie można otrzymać patentu na zwierzę znajdujące się w powszechnej hodowli, a
której miejsca pochodzenia nie można ustalić.
Tymczasem pracownicy
Instytutu Zootechniki nie zamierzają poprzestać na uzyskaniu praw do znaku
towarowego "biała gęś kołudzka", ale zastanawiają się również nad wnioskiem o
zastrzeżenie kodu genetycznego ptaka. Jak powiedział "Dziennikowi" prof. Jędrzej
Krupiński, dyrektor instytutu, kompletowana jest również dokumentacja potrzebna
do rejestracji sera owczego i koziego, których recepturę opracowali naukowcy
IZ.
Konsumenci w Unii Europejskiej zwracają baczną uwagę na skład i
miejsce pochodzenia produktu. Chcemy, by nasze sery były rozpoznawane na
rynku – mówi prof. Krupiński.
Niestety, niewiele firm w Polsce
wykazuje się taką zapobiegliwością jak Instytut Zootechniki. W Urzędzie
Patentowym zastrzeżono jak dotąd tylko sześć produktów regionalnych: oscypek,
bundz, bryndzę, żętycę i redykołkę. Z wnioskami w tej sprawie wystąpiły Związek
Hodowców Owiec oraz powiaty zakopiański i żywiecki. Tymczasem, jak mówi Mirosław
Boruc, prezes zarządu Fundacji Promocji Polski Instytut Marki Polskiej, każdy
region, a nawet powiat posiada rozmaite dobra, które powinien
zastrzec.
W Polsce mamy ogromne bogactwo różnych produktów
regionalnych, które powinny być opatentowane. Zostało na to już bardzo mało
czasu, ponieważ gdy znajdziemy się w Unii, może znaleźć się ktoś sprytniejszy,
kto je zarejestruje pod własnym nazwiskiem. Ze zdziwieniem dowiemy się wtedy, że
np. prawo do nazwy wycinanki łowickie mają Francuzi – mówi Mirosław
Boruc.
Jako przykład dbałości o regionalne marki podaje Włochów, którzy
nie tylko zarejestrowali znak "szynka parmeńska", ale również zastrzegli, że
może ona być krojona wyłącznie w Parmie. Zabezpieczyli się w ten sposób przed
utratą zysków związanych z konfekcjonowaniem wędlin. Jak wiadomo, krojona i
pakowana jednostkowo szynka jest droższa od tej sprzedawanej na
wagę.