Drobiarstwo w Polsce zdechło jak te kury – mówili dolnośląscy drobiarze wskazując na dwa nieżywe ptaki, które powiesili jak flagi na drzewcach i przywieźli w sobotę na blokadę drogi we wsi Krzywa na Dolnym Śląsku. Rolnicy chodzili w kółko po jedynym we wsi przejściu dla pieszych, blokując ruch samochodów na drodze krajowej, prowadzącej do polsko-niemieckiej granicy.
Ponad 100 osób chodziło w kółko po pasach, ale uczciwie, z przerwami, żeby jednak ruchu za bardzo nie zablokować. Pochodzili kilka minut i schodzili z jezdni, żeby przepuścić auta. Z głośników ustawionych przed wiejskim sklepem przygrywała muzyka disco polo: "Ciężkie życie rolnikaaaa" – niosły się po wsi słowa piosenki.
Przez niekontrolowany import drobiu z zagranicy jesteśmy spisani na straty. Rząd nie chce z nami rozmawiać, wychodzenie na ulicę to jedyne, co nam pozostało – mówi Bożena Dołowy-Janowska, hodowca drobiu. Byłem u syna w Kanadzie. Nasze fermy poziomem nie ustępują tym, które tam widziałem. Tylko że tamtym hodowcom rząd pomaga, a u nas? – dodaje Alojzy Różnicki.
Oprócz drobiarzy w Krzywej, protestowali hodowcy trzody chlewnej. Mam na utrzymaniu trójkę dzieci. Mamy co jeść tylko dzięki teściom, którzy biorą emeryturę – żalił się Ryszard Wilk, hodowca trzody.
Żalom rolników przysłuchiwał się Marian Zagórny, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych. Na razie są delikatne blokady, ale jak rząd nie zareaguje, użyjemy siły, tak jak oni wobec nas - zapowiedział.
Blokada przebiegła bardzo spokojnie i zakończyła się po dwóch godzinach. W sobotę rolnicy blokowali także dwie drogi na Warmii i Mazurach.