Do tej pory nie wiadomo, kto zainicjował zakładanie hodowli strusi na terenie byłego woj. przemyskiego. Czy pierwsza strusia ferma powstała w okolicach Lubaczowa, czy też w Stubnie, u Jana Kuźmy. Faktem jest natomiast, że przez ostatnich kilka lat ptaki te robią prawdziwą furorę wśród rodzimych gospodarzy.
Dużym zainteresowaniem cieszą się strusie pana Michała Paściaka z Bachórza w gminie Dynów. Systematycznie odwiedzają go szkolne wycieczki, a i sąsiedzi czasami zaglądną, ciekawi strusich obyczajów. Pan Michał ich hodowlą zajmuje się od 2 lat. Dlaczego? Bo jak mówi, spodobały się mu. Na początku miałem siedem sztuk, ale trzy padły, bo były zarażone jakąś grzybicą. Teraz mam dwie samiczki i dwa samce. Na razie nie czerpię z tego żadnych zysków. Jeszcze nie złożyły mi jaj, ale prawdopodobnie w tym roku, gdy się ociepli, złożą pierwsze. Nie są trudne w chowie. Niewiele mnie kosztują. Daję im zboże. Trzeba też kupić witaminy i specjalne mieszanki. Są atrakcją dla dzieciaków, z miejscowej szkoły przychodzą do mnie nieraz całe klasy – mówi dumny właściciel.
Pan Michał ma w planie poszerzenie hodowli, ale. To zależy jednak od wielu spraw. Dla własnego widzimisię chować nie ma sensu. Gdyby był konkretny zbyt na mięso czy na młode, to na pewno – twierdzi.