Nowoczesny system wentylacyjny i ogrzewanie, cisza pozwalająca żyć bezstresowo oraz specjalistyczna opieka medyczna dla wszystkich mieszkańców. Wbrew pozorom to wcale nie opis warunków panujących w luksusowych apartamentowcach Tak wyglądać mają niebawem polskie… kurniki. Nad wprowadzeniem stosownych przepisów już pracuje resort rolnictwa z ministrem Markiem Sawickim (50 l.) na czele.
Dlaczego zamiast pomagać rolnikom, ministerstwo woli polepszyć życie kurczaków? Wszystko przez ludzi nazywających się ekologami. Twierdzą oni, że ptaki żyjące na fermach w krajach Unii Europejskiej mają za ciasno. A przez to bardziej się męczą i częściej chorują. Dlatego wymusili na urzędnikach w Brukseli, by ci przygotowali przepisy, dzięki którym w kurnikach zrobi się luźniej. A żywot kurczaków, choć krótki, nieco się polepszy. Oczywiście urzędnicy z polskiego Ministerstwa Rolnictwa już rzucili się do wprowadzanie proponowanych przez Unię zmian.
To brzmi jak żart, ale jest najprawdziwszą prawdą. Obecne przepisy przewidują, że w kurniku może znajdować się 38 kg kurcząt na metr kwadratowy powierzchni. Od czerwca przyszłego roku będzie mogło być już tylko 33 kg. Ale to dopiero początek rewolucji! Bo okazuje się, że kurniki muszą być też odpowiednio urządzone. I tak, poidła będą ustawiane tak, by woda z nich się nie wylała. Kurczęta nie mogą zmarznąć, ani przegrzać się, dlatego trzeba zamontować nowoczesne systemy wentylacyjne i ogrzewanie. Urządzenia te muszą być jednak tak skonstruowane, by za bardzo nie hałasowały. Kury nie mogą bowiem żyć w stresie.
Jakby tego było mało, zdaniem ekologów, wszystkie kurczaki w gospodarstwie powinny być dwa razy dziennie badane. I to nie przez byle kogo! Musi być zatrudniony do tego wykwalifikowany opiekun. Taki, który przejdzie odpowiednie szkolenia m.in. w zakresie… ptasiej psychologii.
Rolnicy załamują ręce, bo po wejściu w życie unijnych przepisów czeka ich wielka przebudowa kurników. I kto za to zapłaci? Oczywiście ci, którzy kurczaki będą kupować. Już teraz szacuje się, że przez idiotyczne pomysły ekologów i unijnych biurokratów mogą wzrosnąć o 5 proc.