Od pierwszego maja jajko w sklepie nie będzie już anonimowe. Specjalny stempel odbity na jego skorupce powie nam, z jakiej fermy ono pochodzi, a nawet, czy kura jest zamknięta w klatce, czy biega na świeżym powietrzu. Hodowcy kupują już specjalne urządzenia do znakowania jajek. Nie spieszy się natomiast Ministerstwo Rolnictwa, które nie wydało jeszcze rozporządzeń w sprawie zasad stemplowania.
Teraz o pochodzeniu jajka wiemy tylko tyle, ile wyczytamy na opakowaniu. Zwykle dowiadujemy się, kto jest producentem i gdzie mieszka. Od 1 maja historia każdego jajka będzie opisana na jego skorupce, a dokładniej na specjalnym stemplu, zawierającym numer statystyczny fermy, numer kurnika, z jakiego pochodzi, a nawet klatki. Informacje te zostaną zapisane w ciągu dziewięciu cyfr i dwóch liter określających kraj pochodzenia jajka (dla Polski są to litery PL). Do stemplowania będzie używany specjalny rodzaj tuszu, który nie przenika przez skorupkę.
- Znakowanie jajek z punktu widzenia konsumenta jest bardzo korzystnym rozwiązaniem. Jeśli kupione jajka okażą się nieświeże, będziemy mogli łatwo sprawdzić od jakiego producenta one pochodzą - mówi prof. Stanisław Wężyk z Instytutu Zootechniki w Krakowie. Wypada mieć nadzieję, że z czasem staniemy się biegli w interpretowaniu rzędów cyfr na skorupkach jajek.
Nie wiadomo od kiedy producenci będą musieli stemplować jajka, gdyż Ministerstwo Rolnictwa jeszcze nie wydało w tej sprawie odpowiednich rozporządzeń (ma to nastąpić w ciągu najbliższych dni). Z naszych informacji wynika, że najprawdopodobniej od pierwszego maja, z tym, że pieczątek będą musiały używać średnie i duże fermy. Właściciele małych stad - do 300 kur - mają dostać jeszcze rok na dostosowanie się do unijnych wymogów.
- Nie znamy szczegółów, bo resort rolnictwa zwleka z wydaniem przepisów wykonawczych. Tymczasem do 1 maja zostało niewiele ponad miesiąc - mówi Jerzy Leszkiewicz ze Związku Producentów i Hodowców Drobiu.
To niewiele, gdyż producenci potrzebują czasu na instalację urządzeń do stemplowania. I pieniędzy. Na wyposażenie fermy w potrzebne maszyny trzeba wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Mam cztery kurniki i do każdego potrzebuję osobnej maszyny do stemplowania. Obecnie prowadzę negocjacje z pięcioma firmami. Najniższa cena, jaką udało mi się osiągnąć, to 20 tys. zł. Na szczęście są producenci, którzy zgadzają się oddać maszyny w leasing lub na kredyt - mówi Leszkiewicz.
Do ceny urządzeń trzeba jeszcze doliczyć koszt specjalnego tuszu do pieczętowania jajek. Chociaż jego cena jest dość wysoka (od 400 do 500 zł za litr), to jednak dzięki dużej wydajności (litr wystarczy do ostemplowania 5 mln sztuk jaj) hodowca nie będzie musiał go kupować zbyt często.
Czy dodatkowe wydatki na wyposażenie ferm drobiarskich spowodują wzrost cen jajek po 1 maja? Najpewniej tak. I nie tylko dlatego, że producenci będą chcieli odzyskać poniesione koszty na zakup urządzeń. W UE jajka są średnio dwa razy droższe niż u nas i należy spodziewać się stopniowego wyrównywania cen. Niestety, w górę. Zdaniem Jerzego Leszkiewicza zwyżka nastąpi jednak nie wcześniej niż jesienią tego roku.