600 gęsi rozdano bezrobotnym kobietom ze wsi Grabowa w województwie śląskim. Danuta Nowak wzięła 20. – Będzie na wesele dla córki. W zeszłym roku uchowałam dziesięć i ubiłam połowę, jak syn się żenił.
Kiedyś w każdym domu w Grabowej były krowy, konie, świnie, kury, kaczki, a na rozległych łąkach pasły się stada gęsi. Po wojnie młodzi woleli iść do pracy w hucie szkła w Dąbrowie Górniczej, w przędzalni w Zawierciu i na kolei do Łaz. Dzisiaj zakłady upadają.
Zuzanna Kańtoch, emerytowana nauczycielka i radna Grabowej, postanowiła wrócić do tradycji. Wzięła się za hodowlę indyków, a w zeszłym roku poprosiła burmistrza Łaz, żeby kupił gęsi dla jej bezrobotnych sąsiadek. Tadeusza Czopa nie trzeba było przekonywać. – Jeżeli ludzie chcą coś robić, to ja jestem po to, żeby pomagać – mówi burmistrz, który sam hoduje kury.
Pomysł radnej spodobał się kobietom. Nie wolno im było sprzedać gęsi, ale po odchowaniu mogły zatrzymać mięso i pierze. "Szkubanie" (darcie pierza) odbywało się zbiorowo i przywróciło życie towarzyskie na wsi, a szyte z pierza kołdry i poduszki ratowały domowe budżety. Burmistrz Czop sam kupił poduszkę dla swojej wnuczki Julci.
Radna napisała projekt "Puchowa kołderka" i wysłała go na konkurs "Nasz sposób na biedę". Organizatorzy konkursu – Fundacja Wspomagania Wsi, Program Małych Dotacji oraz Bank Inicjatyw Społeczno–Ekonomicznych – przyznali Grabowej 7440 zł. Tyle, o ile prosiła Kańtoch. Kupiła za nie 600 gęsi. Świeżo wyklute pisklęta rozdała 3 maja 34 kobietom. Zofia Wrześniak, Jadwiga Uzarska i Danuta Nowak wzięły po 20.
Wrześniakowa przyszła z koszykiem prosto z kościoła w stroju ludowym. Zawsze miała gospodarstwo i zdążyła wypracować emeryturę jako sprzątaczka w hucie. Wychowała dwie córki i trzech synów. Najstarszy Ryszard jest bezrobotny. To on ma się zająć ptakami. – W zeszłym roku miałam jałóweczkę. Sama nosiłam w rękach bańki do mleczarni, ale to się nie opłaca. Musiałam zarżnąć krowę i został mi tylko koń – tłumaczy Wrześniakowa.
Uzarska mieszkała i pracowała w Chorzowie, do Grabowej poszła za mężem, który pracuje w dąbrowskiej hucie. Jej córka wychowuje półtoraroczną Wiktorię, a zięć pracuje w zakładach mięsnych. – Od trzech lat nie kupuję mięsa. Chciałabym jeszcze kozy trzymać, ale w okolicy nikt nie skupuje koziego mleka – mówi.
Radna Kańtoch napisała już kolejny projekt do Fundacji Wspomagania Wsi.
– Chciałabym sprowadzić do Grabowej króliki. Będą pochodzić z polskiej hodowli. Mam nadzieję, że wygram, bo wiadomo – króliki dobrze się rozmnażają – mówi.
Co daje gęś
Jedna gęś kosztuje 6,5 zł. Po odchowaniu daje 5 kg mięsa i jeden 250–ml słoik tłuszczu stosowanego na przeziębienie. Pierze z dzisięciu gęsi (oskubywanych trzy razy) wystarcza na uszycie jednej pierzyny lub kompletu – kołdry z poduszką.