Izby gospodarcze zrzeszające producentów z różnych branż rozważają połączenie sił w konflikcie z sieciami sklepów wielkopowierzchniowych. Dostawcy zarzucają handlowcom utrzymywanie cen sprzedaży produktów poniżej kosztów wytworzenia.
W awangardzie kroczy Krajowa Rada Drobiarstwa (KRD), która w lipcu zleciła kancelarii prawnej przygotowanie pierwszego pozwu w sprawie łamania przez jedną z sieci handlowych ustawy o nieuczciwej konkurencji.
Super- i hipermarkety miękną
– Pierwszym efektem tych działań jest to, że po naszych trzyletnich zabiegach sieci wreszcie w połowie tego roku zgodziły się zasiąść po raz pierwszy do rozmów – mówi dyrektor biura Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej Leszek Kawski www.krd-ig.com.pl. Według jego informacji, Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji – zrzeszająca głównie działające w Polsce międzynarodowe koncerny handlowe – zaproponowała powołanie grup roboczych, które przygotują dla kierownictwa wielkich sieci dokumenty zawierające racje obu stron. – Jeden z zespołów ustali listę grzechów, drugi natomiast określi, które z błędów we wzajemnej współpracy jesteśmy w stanie własnymi siłami naprawić – zapowiada Leszek Kawski.
POHiD nie chce "wojenek handlowych"
– Podchodzimy do sprawy bardzo poważnie. Nie chcemy toczyć wojenek handlowych, ale najpierw opracować listę plusów i minusów dotychczasowej współpracy, a następnie stworzyć porozumienie branżowe – deklaruje sekretarz generalny POHiD Maria Andrzej Faliński. Według niego, porozumienie to ma być czymś w rodzaju kodeksu postępowania czy kodeksu dobrych praktyk w kontaktach handlu detalicznego z dostawcami. – Chcemy stworzyć otwarty traktat, który mógłby następnie obowiązywać także we współpracy wielkich sieci detalicznych z producentami i dostawcami z innych branż – zapewnia Maria Andrzej Faliński.
Przerwane milczenie
Drobiarze deklarują jednak, że nie odstąpią od spraw sądowych, nie chcą bowiem, aby handlowcy mieli możliwość "gry na zwłokę". – Jeżeli zrezygnują z praktyk, które w naszym mniemaniu są łamaniem prawa, to oczywiście sprawy mogą zostać wycofane – obiecuje dyrektor biura KRD. Dostawcy zarzucają sieciom przede wszystkim łamanie przepisów dotyczących sprzedaży towarów poniżej kosztów wytworzenia oraz pobierania dodatkowych – poza marżą – opłat za sprzedaż towarów w sklepach. – Sprzedaż jednego towaru po cenie promocyjnej trwa w hipermarketach, według naszych wyliczeń, przez 200 dni w roku – podkreśla dyrektor Kawski. – Do tego obniża się ceny tych produktów, które sprzedają się najlepiej, a nie tych, które faktycznie trzeba wyprzedać. Producenci najboleśniej odczuwają dodatkowe świadczenia na rzecz sklepu, jak chociażby konieczność dostarczania darmowych partii towaru z okazji rocznicy otwarcia sklepów.
UOKiK nie zainteresowany
Rada skarżyła się na sieci do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ale
prezes UOKiK Cezary Banasiński uznał, że jest to sytuacja, w której urząd nie
jest uprawniony do zajmowania stanowiska. W tym przypadku może wystąpić jedynie
przedsiębiorca przeciw przedsiębiorcy, a sprawę rozstrzyga sąd. Przedstawiciele
branży zaczęli więc zbierać dowody, dokonywali zakupów w sklepach, żeby dzięki
paragonom kasowym wykazać, że w danym okresie hipermarkety sprzedawały poniżej
kosztów zakupu. Według KRD, dokumenty potwierdzają stosowanie przez handel cen
dumpingowych.
– Zdajemy sobie sprawę, że procesy mogą się toczyć przez
lata, więc dążyć będziemy przede wszystkim do zmiany prawa na wzór chociażby
francuski, gdzie urząd skarbowy musi zatwierdzić umowę między przedsiębiorstwami
i uznać, że jest to umowa partnerska i równoprawna. Tymczasem w Polsce
międzynarodowe sieci narzucają dostawcom liczące 300 paragrafów porozumienia,
które właściwie są wyliczeniem tego, "co dostawca musi" – mówi Leszek
Kawski. Na próby negocjowania umowy kupcy sieci z reguły odpowiadają, że mają
ścisłe nakazy z centrali i nie mogą żadnych zapisów zmienić. Dotychczas
producenci drobiu zgadzali się na warunki handlowców, co nie było niczym
dziwnym, skoro – według ich szacunków – przez handel wielkopowierzchniowy
przechodzi ok. 40 proc. sprzedaży detalicznej. Teraz po dekadzie dyktatu ze
strony hipermarketów nie tylko oni, ale także branża makaronowa, rozlewnicza czy
producenci mięsa czerwonego dopominają się o większe udziały w zyskach z
polskiego rynku spożywczego.