Domagamy się prawidłowego naświetlenia sprawy, tym bardziej że w Polsce nie stwierdzono przypadków ptasiej grypy. Zatem wypowiedzi przedstawicieli służb weterynaryjnych i sanitarnych mogły do tej pory jedynie wzbudzać obawy konsumentów – uważa Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
Producenci drobiu przyznają, że z powodu obawy przed ptasią grypą spadł popyt. Sprzedajemy o jedną trzecią mniej, niż przed pojawieniem się informacji o chorobie – mówi prezes Danielak.
Skutkiem zmniejszenia liczby zamówień jest spadek cen. Kilogram żywca drobiowego kosztuje 2 zł, o blisko 1 zł mniej niż przed kilkoma tygodniami. To, zdaniem producentów drobiu, nie pokrywa kosztów produkcji. Konsekwencje mogą być dla branży tragiczne.
Związek oczekuje pomocy od rządu. Do tej pory nie otrzymał odpowiedzi na listy, które przesłał do Ministerstwa Rolnictwa oraz do inspektoratów weterynaryjnego i sanitarnego. Czujemy się lekceważeni przez władze – narzekają członkowie związku.
Pomoc producentom obiecał wczoraj w Sejmie Wojciech Olejniczak, były minister rolnictwa. Wojciech Mojzesowicz, przewodniczący Komisji Rolnictwa w Sejmie poprzedniej kadencji, zapewnił, że problemy przemysłu drobiarskiego powinny być pierwszą sprawą, którą zajmie się nowa komisja.
Również Komisja Europejska jest poważnie zaniepokojona kłopotami hodowców drobiu, którzy odnotowują spadek popytu na mięso drobiowe i jego przetwory o więcej niż 30 procent. Wczoraj przedstawiciele komisji przekonywali, że jedzenie drobiu nie jest szkodliwe, bo żywność kupowana w Unii Europejskiej podlega surowej kontroli. Ale ostrzegali też, żeby wystrzegać się jedzenia surowych jajek, bo wirus, gdyby się rzeczywiście pojawił, może w nich przetrwać. A spożycie jajek stale rośnie. Nie mamy wprawdzie żadnych dowodów na to, że wirus może przemieszczać się w żywności, ale jeśli je się gotowane jajka i drób, nie powinno być żadnych problemów - mówi Herman Kefter, dyrektor Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Żywności.
Mięso drobiowe i jajka powinny więc na wszelki wypadek być gotowane przez 30 minut. Jeśli ktoś je surowe jajko, które zostało zakażone salmonellą, też może mieć poważne kłopoty zdrowotne. Na jakiś czas byłoby więc rozsądne zrezygnować z jedzenia tak popularnego u nas befsztyka tatarskiego czy słynnego włoskiego deseru tiramisu, nie mówiąc o koglu-moglu.
Wszystkie azjatyckie wypadki zarażenia się ptasią grypą miały miejsce podczas zabijania drobiu lub przygotowania surowego mięsa do gotowania.
Władze wielu krajów, gdzie ptasia grypa nie pojawiła się, apelują do ludności, aby nie poddawała się panice. To prawda, że na ptasią grypę umarło już ponad 60 osób, a choroba pojawiła się w kilku krajach europejskich. Jeśli nawet doszłoby na całym kontynencie do pandemii grypy, to nie będzie to odmiana H5N1, ale jego mutacja, która z łatwością będzie się przenosiła z człowieka na człowieka. Margaret Chan ze Światowej Organizacji Zdrowia zapewnia, że ptasią grypą jest naprawdę trudno się zarazić - na dowód podaje, że w Azji ptasia grypa grasuje od lat. Najwięcej złego mogą spowodować histeryczne reakcje, podczas gdy potrzebny jest spokój. Nie każdy padły dziki ptak musiał zginąć od ptasiej grypy. Wczoraj Węgrzy zbadali stado padłych gołębi - okazało się, że zatruły się pestycydami.
W środę w kilku krajach odkryto nowe ogniska ptasiej grypy: w Chorwacji, w Chinach oraz najprawdopodobniej również w Indiach. Zdaniem Azjatyckiego Banku Rozwoju, gdyby doszło do wybuchu pandemii grypy w Azji, jej zduszenie kosztowałoby 110 mld USD.