Zadziałała tu zasada naczyń połączonych. Braki wieprzowiny na całym europejskim rynku uzupełniane są indyczym asortymentem. Takiego zainteresowania udami czy podudziami z indyków jeszcze nie było – mówią przetwórcy.
Ceny tych elementów powoli doganiają filety. A ponieważ duża część produkcji sprzedawana jest zagranicę, opłacalność dodatkowo podnosi na razie korzystny kurs złotówki. Zakupy u nas chętnie robią więc Litwini, Słowacy czy Niemcy.
Tymczasem podaż indyków jest mała. Bo od wielu miesięcy wstawienia piskląt były średnio o 20 % mniejsze niż rok wcześniej.
Sytuacja może się utrzymać dłużej niż tylko do świąt, prawdopodobnie potrwa nawet do połowy roku, bo szybciej nie uda się zwiększyć pogłowia trzody chlewnej.
W dodatku ruszający już niedługo sezon grillowy może wpłynąć jeszcze na zwiększenie zamówień. Dla hodowców to dobre informacje, bo mimo wzrostu cen pasz, na produkcji zarabiają.
Średnia cena skupu indorów zbliża się do 5 złotych za kilogram, za indyczki przekracza już 4 i pół złotego.
W górę idą także ceny kurczaków. Jak mówią przetwórcy wolny rynek rozszalał się zupełnie, oferując hodowcom stawki przekraczające nawet 4 złote za kilogram żywca.
brojlery zł/kg
ceny skupu netto
wolny rynek 3,80 – 4,10
umowy kontraktacyjne 3,30 – 3,55
Duże firmy z podwyżkami są ostrożniejsze, ale i tam stawki wzrosły o kilkanaście procent.