Protest lekarzy weterynarii nie sparaliżował pracy w zakładach mięsnych. Mięso we wszystkich zakładach jest badane na bieżąco.
Trudności wynikające z protestu weterynarzy były jedynie w kilku powiatach całej Polski, gdzie czynności te musi wykonywać inspekcja weterynaryjna. Zdaniem głównego lekarza weterynarii Piotra Kołodzieja, nie ma mowy o paraliżu pracy w zakładach mięsnych.
Według niego, część lekarzy, którzy pierwotnie mówiła o proteście podjęła jednak normalną pracę, a tam, gdzie zdecydowano się na protest na razie badania wykonuje inspekcja weterynaryjna.
Sytuacja ta może się jednak niedługo zmienić, bo w kolejce po pracę czeka wielu młodych weterynarzy, którzy dotychczas nie mogli znaleźć pracy. Na dowód tego, główny lekarz weterynarii zaprezentował listę 30 lekarzy i ponad 70 techników weterynarii, którzy już teraz wyrazili chęć podjęcia pracy w zakładach mięsnych.
Lista ta została już przesłana wojewódzkim lekarzom weterynarii. Piotr Kołodziej powiedział, że utwierdziło go to tylko w przekonaniu, że decyzja o zmianie sposobu przyznawania wynagrodzeń była słuszna, ponieważ ograniczy olbrzymie różnice w zarobkach weterynarzy oraz stworzy nowe miejsca pracy w tym zawodzie, szczególnie dla młodych ludzi, którzy po studiach wykonywali zajęcia niezwiązane ze swoim wykształceniem.