Pszenica wydaje się obecnie zdecydowanie najgorętszym tematem, nie tylko wśród mediów branżowych. W swojej popularności przebija nawet ostatnie zawirowania na rynku ropy naftowej czy wciąż utrzymujące się wysokie ceny paliw. W przypadku pszenicy nie możemy mówić tylko i wyłącznie o kwestii globalnej, ale również naszej lokalnej, która jest z kolei powiązana z Ukrainą i w mniejszym stopniu związana z fundamentami. Co dzieje się z rynkiem pszenicy i czego można oczekiwać w najbliższej przyszłości?
Ukraińskie zboże
Jednym z najgorętszych tematów jest kwestia ukraińskiego zboża, które trafiało na polski rynek. Dzieje się to od lipca 2022 roku, kiedy osiągnięto porozumienie dotyczące tranzytu ukraińskiego zboża w celu dostarczania go do krajów potrzebujących, gdzie przed wojną to zboże trafiało. Tranzyt trwał przez dłuższy czas, ale okazało się, że część tego zboża trafiała na polski i regionalny rynek, co doprowadziło do nadmiernego spadku cen. Dodatkowo wysokie zbiory z zeszłego sezonu dodatkowo nakładały presje na ceny.
Teoretycznie, gdyby ceny pozostawały na ekstremalnie wysokich poziomach, na których znajdowały się w początkowej fazie wojny pomiędzy Rosją i Ukrainą, to w zasadzie problem tego, gdzie trafia ukraińskie zboża byłby marginalizowany. Ceny są jednak niskie, a sektor rolniczy jest jednym z większych w Polsce, dlatego jest on istotny dla naszej gospodarki, a jeszcze znaczniejszy patrząc z perspektywy politycznej. Warto wspomnieć, że z sektorem rolniczym jest związane aż 10% zatrudnionych w Polsce, gdzie w krajach UE jest to bliższe raczej 3%.
Drugą kwestią jest to, że ukraińskie zboże trafiało na polski rynek bez dogłębnej kontroli, której poddane byłyby produkty z innych rejonów świata. Nie były nakładane cła, a ograniczenia sanitarne nie były częściowo przestrzegane. W niektórych krajach naszego regionu badania miały wykazać, że poziom pestycydów w pszenicy konsumpcyjnej przekracza dopuszczalne normy, co sugerowało mieszanie produkcji krajowej z produkcją ukraińską. Jeszcze gorszym procederem mogłoby być mieszanie krajowego zboża konsumpcyjnego z tzw. „zbożem technicznym”, które jest przeznaczone do spożycia i jest używane np. do produkcji mebli czy jako opał. Nie ma na to oficjalnych dowodów, aczkolwiek zboże to nie wymaga żadnej kontroli jest bardzo łatwe do sprowadzenia. Ogólnie ilości sprowadzonych zbóż do Polski w okresie po wojnie w porównaniu do okresów poprzednich są kilkuset razy większe niż standardowo. To pokazuje, że problem ukraińskiego zboża jest naprawdę istotny dla polskiego sektora rolniczego.
Obecnie UE pozwoliła Polsce i innym krajom takim jak Czechy, Słowacja, Rumunia i Bułgaria na zakaz importu ukraińskiego zboża, ale jednocześnie podtrzymanie możliwości tranzytu. Doszło do porozumienia z władzami unijnymi w postaci dopłat dla rolników, ale wciąż brakuje konkretnych rozwiązań, które miałyby w pełni rozwiązać problem, w szczególności, że zaraz może być on jeszcze większy. Oczywiście warto pamiętać, że jest to też po części problem firm lokalnych, które wykorzystują tańsze alternatywy, a z drugiej strony brak odpowiedniej infrastruktury do tego, żeby takiego tranzytu dokonać, czy to dalsza drogą naziemną, czy morską.
Czy porozumienie zostanie przedłużone?
Kolejna rzecz, która w zasadzie teraz nie jest rozważana przez rynki, a ma ogromne znaczenie nie tylko dla Polski, ale również dla całej Unii Europejskiej to porozumienie o eksporcie zbóż drogą morską z Ukrainy. Rosja zgodziła się w lipcu zeszłego roku na eksport ukraińskich produktów rolnych, ale pod warunkiem pomocy w eksporcie własnych zbóż i nawozów przy asyście ONZ. Wsparcie to miało trwać aż 3 lata, a porozumienie o eksporcie z Ukrainy jest odnawiane co kilka miesięcy. Rosja wskazuje jednak, że w zasadzie do tej pory nie otrzymała wsparcia przy eksporcie własnych produktów i wskazuje, że nie przedłuży swojego zezwolenia dla Ukrainy po 18 maja.
Taka sytuacja nie tylko byłaby katastrofalna dla ukraińskiej gospodarki, ale również bardzo negatywna dla polskich rolników i również tych z zachodu. Do tej pory w zasadzie problem ukraińskiego zboża nie istniał w takich krajach jak Niemcy, Francja czy Holandia, ale teraz po zakazie importu do krajów Europy Wschodniej i przy potencjalnym załamaniu porozumienia o eksporcie drogą morską, ukraińskie zboże może zalać Europę Zachodnią. To z kolei mogłoby wywołać zdecydowanie większe działanie ze strony władz UE i zablokować ukraińskie zboże i doprowadzić do globalnej zwyżki cenowej
Czy pszenicy i innych zbóż faktycznie brakuje na świecie?
Okazuje się, że zbóż jest całkiem sporo. W zeszłym roku zbiory w Europie były całkiem spore i w tym roku (poza w zasadzie Hiszpanią) oczekuje się wciąż sporych zbiorów. Rolnicy chcieliby jednak wyższych cen, gdyż w zeszłym roku musieli się borykać z ogromnymi kosztami w postaci cen paliw, cen gazu czy cen nawozów, które były zależne od cen energii. W Stanach Zjednoczonych zbiory mają być spore, ale są obecnie oceniane na bardzo niskiej jakości. Widzimy w takim razie wiele znaków zapytania, ale perspektywy produkcyjne globalnie wciąż pozostają wysokie, co może służyć dalszym spadkom cenowym, jeśli nie doszłoby do zwiększenia ograniczeń w swobodnym przepływie towarów. To z kolei może mocno zaniepokoić rolników nie tylko w Polsce, ale również w innych rejonach świata, jeszcze raz patrząc na wysokie koszty produkcji z zeszłego roku i wciąż wysokie koszty obecnie.
1400 zł za tonę polskiej pszenicy?
W odpowiedzi na niezadowolenie rolników w Polsce doszło do zapewnień rządu o „skupie interwencyjnym” i cenie gwarantowanej na poziomie 1400 zł. Sytuacja ta storpedowała m.in. eksport polskiej pszenicy, gdyż ceny rynkowe są obecnie zdecydowanie niższe sięgające 1000-1200 zł za tonę. Ostatecznie program ma wyglądać zdecydowanie inaczej i rolnicy mają dostawać dopłaty w zależności od tego, gdzie się znajdują, jakie koszty ponieśli i jak duże mają uprawy. Dopłaty te mają spowodować, że efektywna cena sprzedaży pszenicy ma sięgnąć 1400 zł za tonę. Rolnicy mają jednak sami sprzedać swój towar i jedynie później przedstawić dowody tej sprzedaży.
Co dalej z cenami?
Obecne ceny są najniższe od połowy 2021 roku, ale biorąc pod uwagę oczekiwane spore zbiory i niepewność dotyczącą popytu (wysokie ceny produktów gotowych czy również niepewność dotycząca ożywienia w Chinach) mogą spowodować, że ceny powrócą do poziomów, w których znajdowała się pszenica w latach 2018-2020, co mogłoby oznaczać nawet 20% potencjalnego dalszego spadku. Z drugiej strony w przypadku zerwania porozumienia dotyczącego eksportu ukraińskiego zboża może dojść do większego rozdźwięku między cenami w Europie oraz w USA. Ceny w Europie mogą spaść mocniej, natomiast w USA wzrosnąć, gdyż pszenica amerykańska będzie musiała załatać niedostępność ukraińskiego zboża w innych rejonach. Właśnie dlatego uwaga całego świata powinna być obecnie skupiona na dacie 18 maja i porozumieniu o eksporcie ukraińskiego zboża.
Zboże w USA i w Europie jest już poniżej poziomów sprzed rozpoczęcia wojny. Czy spadki będą kontynuowane. Źródło: Bloomberg
Autor: Michał Stajniak, CFA, zastępca dyrektora Działu Analiz XTB
oprac: e-mk, redakcja ppr.pl