Ponad 800 samorządowców z województwa podlaskiego weźmie udział w kursie języka angielskiego, zorganizowanym przez Związek Gmin Wiejskich Województwa Podlaskiego. To pierwsza taka inicjatywa w Polsce.
Skąd wziął się pomysł? Mirosław Lech, przewodniczący Związku Gmin, który jednocześnie wójtuje w Korycinie nie kryje, że to on jest pomysłodawcą przedsięwzięcia. Kilka dobrych lat namawialiśmy przedstawicieli szkół językowych na poprowadzenie kursu. W końcu znaleźliśmy sponsora i chętną szkołę - mówi Mirosław Lech.
100 tysięcy na organizację kursu dała Fundacja Wspomagania Wsi, chętną szkołą okazało się Centrum Języków Obcych OK z Białegostoku. Związek Gmin podpisał z nimi umowę na dwuletni kurs. Cena okazała się przystępna, więc specjalnie nie wybrzydzaliśmy - dodaje Lech.
Już kilka miesięcy temu ponad setka podlaskich wójtów i burmistrzów dowiedziała się o planowanym kursie z ulotek, przysłanych przez Związek Gmin. Zgłosiły się 72 gminy. I ponad 800 urzędników. Jestem zachwycony zapałem ludzi z Podlasia do nauki języków - przyznaje Piotr Szczepański, prezes Fundacji Wspomagania Wsi.
Na kurs zapisali się prawie wszyscy pracownicy gminnych instytucji w
Dobrzyniewie Kościelnym. Prawie, bo bez wójta. Ja już trochę angielskiego
znam, a to będzie podstawowy poziom. Dla większości moich pracowników będzie to
jednak dopiero pierwsze zetknięcie z angielskim - mówi Zenon Szypcio, wójt
Dobrzyniewa. Inicjatywą wójta Korycina był zaskoczony. Jestem nowym wójtem i
od razu moi ludzie dostali szansę na naukę, to miłe - przyznaje Szypcio.
Angielskiego nie chce się uczyć duża gmina Michałowo. Powód?
Mamy bardzo
dużo pracy, nie ma czasu na oddech, może w przyszłym roku, gdyba była taka
szansa - mówi Marek Nazarko, wójt Michałowa. I pracowici, i leniwi wójtowie
przyznają, że teraz już wszystko zależy od samych uczestników kursu. Na pewno
ten kurs da jakieś podstawy, ale na więcej nie można liczyć. Niech urzędnicy
biorą się do nauki! - mówi wójt Szypcio. Kurs zacznie się 15 września.
Urzędnicy będą się uczyć w kilkunastoosobowych grupach dwa razy w tygodniu. Ile
zapłacą? Hmm.. na razie nie będziemy zdradzać. Powiem tyle: jest bardzo
tanio - kwituje wójt Lech.
Nieoficjalnie mówi się, że za rok urzędnik musi zapłacić z własnej kieszeni około 150 złotych.