W całym kraju kontrolerzy odwiedzili już 76 tys. gospodarstw. Wprawdzie Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie chce mówić o próbach wyłudzenia unijnych pieniędzy, ale w około 100 gospodarstwach nieprawidłowości były na tyle duże, że rolnicy na dwa lata utracili prawo do dopłat bezpośrednich.
W związku z tym najczęstszymi gośćmi powiatowych biur Agencji Restrukturyzacji są teraz osoby, które błędnie wypełniły wniosek o dopłaty bezpośrednie. Nieporozumienia są, ale i tak zdaniem Agencji dużo mniej niż się spodziewano. Eksperci unijni mówili, że błędów we wnioskach będzie na poziomie 50-60%, a jest dwa-trzy razy mniej. - Jeżeli chodzi o rolników wychodzą jak zwykle błędy, które są taką polską cechą, czyli rolnicy chcieli sobie trochę dodać - powiedział Jan Aust z ARiMR.
Powiększanie obszarów działek, do których należą się unijne dopłaty często było niezamierzonym błędem rolnika, który po prostu pomylił się mierząc ziemię. Jeżeli tylko nieznacznie powiększył swoje gospodarstwo - maksymalnie o 3 ary/ha - to nie tylko nie spotka go kara, ale nawet dostanie dopłatę do powierzchni, której tak naprawdę nie ma.
W przypadku większych różnic rolnik dostaje wezwanie do poprawienia wniosku. Gorzej, gdy powierzchnia gospodarstwa zostanie zawyżona o 30%. Wtedy rolnik musi się liczyć z utratą unijnych subwencji. - To są sytuacje naprawdę jednostkowe można powiedzieć, że w skali kraju nie przekracza to 100 przypadków - powiedział Jacek Podlewski z ARiMR.
Kontrole wniosków o dopłaty bezpośrednie będą trwały w gospodarstwach do końca miesiąca. We wrześniu będą kontrole lotnicze.