Polska nie zgadza się ze wszystkimi kierunkami zmian we Wspólnej Polityce Rolnej. Mając status obserwatora nie może jednak na razie decydować o przyjmowaniu konkretnych rozwiązań - poinformowała wiceminister rolnictwa Zofia Krzyżanowska na środowej konferencji na temat Wspólnej Polityki Rolnej.
Krzyżanowska zaznaczyła, że dla Polski jest korzystne stosowanie płatności obszarowych. Jednak "nie jesteśmy zadowoleni z wysokości dopłat".
Wiceminister dodała, że polscy producenci mają gorsze warunki startu.
"Poddajemy się konkurencji jednolitego rynku, ale jednocześnie staramy się, żeby warunki tej konkurencji były zbliżone dla wszystkich uczestników rynku".
W jej opinii, wszystkie zmiany w WPR, które odbyły się po zakończeniu negocjacji, są trudne do przyjęcia. Polska jako obserwator nie może o nich dyskutować, musi je zaakceptować. Do takich decyzji należy m.in. zamrożenie limitu krajowego na produkcję mleka do 2013 roku. "Czekamy na okres, gdy wspólnie będziemy decydować o wspólnej polityce rolnej, o rynkach, o ich organizacji w UE" - powiedziała.
Przedstawiciel Komisji Europejskiej Van Eylen wyjaśnił, że "odejście od dotychczasowej polityki rolnej Unii było spowodowane m.in. nie możliwością utrzymania dopłat do produkcji. Nie było zgody społecznej, by dopłacać do nadprodukcji rolnej".
W jego opinii rolnik nie powinien produkować dla "sztucznego rynku" tylko dlatego, że otrzymuje dopłaty do produkcji. Rolnicy powinni produkować zgodnie z zapotrzebowaniem rynku. Dlatego zaproponowano odejście od dopłat w powiązaniu z wysokością produkcji.
Van Eylen uważa, że nowe podejście do wspólnej polityki będzie prowadzić do zmniejszenia liczby rolników, gdyż tylko w ten sposób można wyrównać standardy życia na wsi i w mieście.
Nowa polityka rolna jest konieczna, ale Francja nie zgadza się, ze wszystkimi decyzjami Unii. Dotyczy to płatności za zaprzestanie produkcji.
"Francja nie może zaakceptować takiego podejścia do rolnictwa, które jest bogactwem narodowym" - powiedział wiceprezes Francuskiego Stowarzyszenia Producentów Zbóż Jean Jacues Vorimore.
Jego zdaniem nie ma powodów, by ograniczać produkcję zbóż. Jest to "kruchy rynek" i każde zachwianie produkcji jest od razu odczuwalne. Dlatego Francja opowiada się za utrzymanie wspólnej organizacji rynku oraz za utrzymaniem interwencjonizmu państwowego.
Vorimore uważa, że Polska będzie musiała ograniczyć produkcję żyta. Unia odchodzi od dopłat do tego gatunku zboża, a ceny na rynkach zewnętrznych są niskie i wynoszą połowę ceny pszenicy.
Przedstawiciel francuskich producentów zbóż uważa, że po wejściu do Unii krajów 10-tki, zwiększą się możliwości eksportowe krajów unijnych.