Wybory do trzeciej kadencji izb rolniczych przeszły do historii. Zgodnie z przewidywaniami, frekwencja wyborcza była niska, aczkolwiek trzeba uczciwie powiedzieć, że zainteresowanie tymi wyborami było większe niż cztery lata temu. Głosowało blisko piętnaście tysięcy rolników co daje wynik lepszy o prawie 1.500 osób w porównaniu z wyborami do minionej kadencji.
Czy jest to dużo, czy mało? Przeciwnicy rozwijania idei samorządu rolniczego uważają, że taki symboliczny udział rolników w wyborach nie daje dostatecznie mocnego mandatu do powszechnego ich reprezentowania. Pamiętajmy, że z mocy ustawy izba ma prawo do reprezentowania wszystkich rolników. Zwolennicy umacniania izb rolniczych twierdzą natomiast, że organizacja ta jest jedyną w Polsce, która co cztery lata poddaje się wyborczej weryfikacji i to zarówno w wyborach powszechnych w każdej gminie jak i tych pośrednich na szczeblu powiatu, województwa i kraju. Pewnie jedni i drudzy mają swoją rację.
Oceniając jednak ten wynik wyborczy na chłodno, chciałbym zwrócić Państwa uwagę na kilka istotnych problemów w kwestii ordynacji wyborczej do izb rolniczych, które wymagają pilnego rozwiązania i to już w tej kadencji. Prawne uregulowanie tych spraw będzie miało zapewne korzystny wpływ na przebieg samych wyborów jak i na końcowy wynik wyborczy. Podstawowy z nich, to ostateczne ustalenie definicji „rolnika” na potrzeby jego przynależności do izby rolniczej. Obecny stan prawny jest nie do przyjęcia. W myśl ustawy o IR, członkiem izby rolniczej każdy, kto płaci podatek rolny, ( art. 1 ust. 2 pkt. 1 ustawy o IR ) niezależnie od tego na jakiej powierzchni gospodaruje. Zdarza się nader często, że są to emeryci, renciści i działkowcy, właściciele kilku czy kilkunastu arów, będący podatnikami podatku w rozumieniu przepisów o podatku rolnym.
Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie mam nic przeciwko tej grupie społecznej, ale czy izba rolnicza jest właściwą organizacją do reprezentowania jej interesów? Nie bez znaczenia pozostaje liczebność tej grupy podatników. Nie posiadam szczegółowych informacji na te temat, ale szacunkowo w naszym województwie liczba ta wynosi grubo ponad 100 tysięcy osób uprawnionych do głosowania w wyborach do izb rolniczych. Czyż wielkość ta nie zamazuje osiągniętego wyniku wyborczego? Nie chcę tutaj wypowiadać się na temat kryteriów, jakie należałoby wziąć pod uwagę przy ustalaniu zasad przynależności do samorządu rolniczego, jednak obecny stan prawny w tym obszarze należy szybko zmienić. Moje dotychczasowe doświadczenia związane z organizacją wyborów wykazały niezbicie, że frekwencja wyborcza w poszczególnych gminach ( okręgach ) jest w sposób bezpośredni zależna od liczby kandydatów ubiegających się o mandat radnego powiatowego izby rolniczej. Im jest ich więcej, tym zainteresowanie wyborami jest większe. Proszę mi wierzyć, że dane statystyczne, jakimi dysponuje nasza izba tą zależność potwierdzają.
Niestety, w wielu gminach naszego województwa liczba kandydatów ubiegających się o mandat radnego powiatowego izby była tożsama z liczbą mandatów. Inaczej mówiąc, o jeden mandat ubiegał się jeden kandydat. Na 144 okręgi wyborcze, taka sytuacja miała miejsce aż w 44 okręgach. W tych przypadkach, frekwencja miała wymiar symboliczny. Wobec powyższego trzeba by się zastanowić, czy w tych okręgach warto przeprowadzać w ogóle wybory powszechne? Czy nie należałoby poszukać innej, mniej kosztownej formuły wyłonienia przedstawiciela izby rolniczej? Są to pytania, na które ustawodawca musi znaleźć odpowiedź, zmieniając ustawę o IR . Dla dobra sprawnego funkcjonowanie izb rolniczych musimy tego dopilnować.
7098351
1