Wielkopolska Izba Rolnicza wspólnie z Kujawsko-Pomorska Izbą Rolniczą zorganizowały w Witaszycach (powiat jarociński) debatę, której tematem przewodnim był problem rynku wieprzowiny. Rolnicy obu województw dostarczają bowiem około połowę żywca wieprzowego skupowanego w Polsce. Oczywiste jest więc, że to ich gospodarstwa przeżywają poważny kryzys w związku z drastycznym pogorszeniem się opłacalności produkcji wieprzowiny.
W trakcie spotkania jak informuje Marta Ceglarek z Wielkopolskiej Izby Rolniczej przedstawiono działania podejmowane zarówno przez izby rolnicze, jak i związki producentów trzody chlewnej, aby jak najszybciej złagodzić powstały kryzys. Pierwszą reakcją było dramatyczne w swej treści pismo wystosowane przez Wielkopolską Izbę Rolniczą do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi i wkrótce potem następne do Premiera rządu. Wskazywano na wzrost cen zbóż z jednej strony, z drugiej zaś spadające ceny wieprzowiny w skupie oraz na konsekwencje tych tendencji nie tylko dla producentów ale i konsumentów. Z kolei producenci zrzeszeni w Stowarzyszeniu Grup Producenckich w bezpośrednim spotkaniu z Wojciechem Mojzesowiczem uzyskali m.in. zapewnienie natychmiastowego zainteresowania problemem Danuty Hübner – polskiego przedstawiciela w Komisji Europejskiej, gdyż skuteczne rozwiązanie problemu leży poza kompetencjami naszego rządu. Minister zapewnił jedynie, że nie dopuści do pogłębienia się problemu zwiększonej podaży i nie dopuści do wprowadzenia na rynek wieprzowiny skupionej wiosną na poszerzenia rezerw państwowych.
- Hodowcy i producenci trzody chlewnej zaniepokojeni są także projektami wprowadzenia w Polsce zakazu stosowania do produkcji pasz soi modyfikowanej genetycznie. Realizacja projektu przede wszystkim wpłynęłaby na wzrost cen pasz. Otwierałoby to drogę importu nie tylko pasz ale i mięsa z rynków europejskich, gdzie zakaz taki nie obowiązuje. Problem ten dotyczy również producentów drobiu.
Dyskusja potwierdziła potrzebę jak najszybszego zorganizowania się producentów. Rolnicy zrzeszeni w grupach dostarczają bowiem jedynie 0,9 procent produkcji krajowej. Mimo pozytywnych przykładów poszczególnych grup, nadal nie są one liczącym się partnerem w negocjacjach z potężnymi koncernami przetwórczymi. Inny wątek dyskusji dotyczył krótkowzroczności niektórych producentów, którzy skusili się na zakup tanich prosiąt pochodzących najczęściej z rynku duńskiego. Zniwelowali tym samym problemy Duńczyków, pogłębiając po kilku miesiącach problemy rynku własnego – mówi Marta Ceglarek.