Nasz dług publiczny przekroczył już 50 procent PKB. Jeszcze kilka miliardów złotych, a zgodnie z konstytucyjnymi zapisami trzeba będzie włączyć system alarmowy i wstrzymać wszelkie inwestycje, na przykład budowę dróg i autostrad – alarmuje "Trybuna" w artykule "Nożyce bez duszy".
W tym kontekście autor komentarza redakcyjnego "Sto słów" Czesław Rychlewski podkreśla, że przyszłoroczny budżet państwa musi się zdecydowanie różnić od wszystkich poprzednich – konieczna jest przede wszystkim jego decentralizacja. Samorządy powinny mieć więcej pieniędzy, żeby mogły wykorzystać środki z unijnych funduszy pomocowych. Unia Europejska wymaga bowiem, żeby obdarowany wyłożył z własnej kieszeni 25 procent kosztów inwestycji. Jeżeli jednak większa część podatków zostanie w gminach, mniej ich będzie w kasie państwa. A zadłużać się już bardziej niż o kilka miliardów złotych nie można.
Co więc mogą zrobić konstruktorzy budżetu na rok 2004? – pyta publicysta i odpowiada, że muszą szukać oszczędności i zarazem większych wpływów. A będzie to niezwykle trudne. Co prawda w przeciwieństwie do Marka Belki, który ratował finanse państwa przed katastrofą, Grzegorz Kołodko będzie uruchamiał mechanizmy rozwoju, ale to dosyć marna pociecha, gdy się weźmie pod uwagę skalę wyzwań i komplikację problemów.