Więcej pieniędzy, ale więcej zadań i mniej dotacji - tak w największym skrócie wygląda projekt nowej ustawy o finansowaniu samorządów, która ma obowiązywać od przyszłego roku. O wszystkich "za" i "przeciw" samorządowcy dyskutowali wczoraj w Sławnie z wicemarszałkiem sejmu Donaldem Tuskiem. Ich główne "przeciw" to obawa, że na ustawie zamiast zyskać - stracą.
W to, że obecnie obowiązującą ustawę trzeba było zmienić - nikt nie wątpił. Samorządowcy domagali się więc od kolejnych rządów zmian w sposobie finansowania. Chcieli większych pieniędzy i większej samodzielności. I jest w końcu projekt nowej ustawy. Zakłada, że samorządy dostana o 10 % więcej pieniędzy z podatków CIT i PIT. Ale samorządowcy są nieufni. Z ich obliczeń wynika, że na reformie mogą stracić, a nie zyskać. Obawy samorządowców podziela też wicemarszałek sejmu - Donald Tusk. Podczas dyskusji podkreślał, że kierunek rządowych zmian jest dobry, ale procent udziału samorządów w podatkach za mały, nie gwarantujący stabilizacji finansowej. Wpływy z podatków dochodowych co roku są coraz mniejsze. Do budżetów biednych gmin podatek PIT, czy CIT może w ogóle nie wpływać. Miesiąc temu w Koszalinie przedstawiciel Ministerstwa Finansów zapewniał samorządowców, że wysokość wpływów z podatków na pewno wystarczy samorządom, a nowa ustawa jest dobra.