Negocjacje dotyczące wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej weszły w najtrudniejszy okres. Właściwie sytuacja jest patowa.
Komisja Europejska proponuje objąć nas instrumentami Wspólnej Polityki
Rolnej (dopłaty do eksportu, ceny
gwarantowane), jednak dopłaty bezpośrednie miałyby wynosić tylko 1/4 tego, co
otrzymują nasi zachodni koledzy. Do pełnej ich wysokości mielibyśmy
dochodzić aż 10 lat. Bogate kraje nie chcą dopłacać jeszcze więcej do
unijnego budżetu niż do tej pory. Właściwie trudno się im dziwić. Twierdzą,
że i tak są hojne, bo przedtem w ogóle nie myślano o dopłatach bezpośrednich
dla nowych członków. My zaś na takie warunki nie możemy się zgodzić.
Przypominamy o Jednolitym Rynku, równym traktowaniu i zdrowej konkurencji
– i również mamy rację, bo są to sprawy oczywiste.
Dla ochrony naszego rolnictwa będziemy być może musieli utrzymać cło na importowaną z UE tańszą, bo dotowaną w pełnym wymiarze żywność.
Ale czyż wtedy nasza Europa będzie prawdziwie zjednoczona?
Edward Sadłowski
Echo Zachodniopomorskiej Wsi, nr 2