Swego czasu głośno było o tym, że dzięki Agencji Rynku Rolnego nieuczciwe firmy mogłyby zarobić na dopłatach wyrównawczych. Mogłyby, ale Agencja w porę się zreflektowała, zamieszczając ogłoszenie prasowe precyzujące warunki sprzedaży zbóż. Gra toczyła się o naprawdę niebagatelne sumy.
Jak przyznaje samo Ministerstwo Finansów trudno było uniknąć nieporozumień, bo to pierwsza tego typu regulacja. Nie sprecyzowano za pośrednictwem jakich giełd mają być brane ceny, które stanowiłyby podstawę do określenia wielkości dopłat. To oczywiście rodziło w pewnym sensie różne możliwości i – mówiąc delikatnie – nieprawidłowości – poinformował Jan Czekaj, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.
Teraz problem wydaje się być rozwiązany. Aby ubiegać się o agencyjną dopłatę wyrównawczą, zboża można sprzedawać jak na razie tylko na jednym parkiecie. Ogólny dostęp klientów, do ofert sprzedaży jest tutaj ograniczony tylko i wyłącznie do WGT, która jako jedyna posiada w tej chwili izbę rozliczeniową, przez którą musza przechodzić wszystkie rozliczenia transakcji. Czyli teoretycznie jest to zmonopolizowane – mówi Marcin Musiał z internetowej giełdy Net Brokers w Krakowie.
Na pierwszym przetargu cena wywoławcza nie może być niższa niż 440 zł netto za tonę pszenicy i 325 zł za żyto. Pierwszy przetarg na zasadach sprzedaży z dopłatami ARR odbędzie się dzisiaj (tj.9 stycznia), wtedy rozwieje się większość niejasności i rozbieżności, które w tej chwili powstają tzn. czy cena 440 będzie do przyjęcia przez klientów. Obawiam się, że nie – uważa Marcin Musiał. Co sesję cena ma być obniżana o 5%. Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, jest cicha umowa żeby zacząć handel po obniżce o 10%. Od trzech tygodni nie można dowiedzieć się jakie stanowisko w tej sprawie ma Agencja Rynku Rolnego.