Negocjacje negocjacjami, ale o tym, czy chcemy należeć do Unii Europejskiej zadecydują sami Polacy. Kiedy zostanie przeprowadzone w tej sprawie referendum? – nie wiadomo. Ostatnio wokół tego tematu zrobiło się dość głośno.
W czwartek, 10 stycznia br., Sejm rozpatrywał wniosek o pilne przeprowadzenie referendum w sprawie członkostwa Polski w UE. Domagają się tego posłowie Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony. Za odrzuceniem wniosku opowiadają się pozostałe partie.
Przeprowadzenia pilnego referendum domagał się w Sejmie Jan Łopuszański z LPR.
Zdaniem Jerzego Czepułkowskiego z SLD, referendum jest konieczne i odbędzie się, ale po podpisaniu traktatu akcesyjnego. Społeczeństwo wypowie się, znając warunki członkostwa. Natomiast Jan Sztwiertnia z UP pozwolił sobie na porównanie propozycji zadania dziś społeczeństwu pytania – czy jesteś za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej? – z propozycją skierowaną do maratończyka, który przebiegł już 40 km – czy woli biec do mety, czy z powrotem do linii startu?
Występujący w imieniu Klubu Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Michał Ujazdowski powiedział, iż w tej chwili odpowiedź w referendum na "tak" byłaby przyzwoleniem dla miękkiej polityki wobec UE, odpowiedź na "nie" – rozstrzygnięciem sprawy bez względu na kształt traktatu akcesyjnego. (...) Wybór trwałej egzystencji poza strukturami Unii to jest wybór miejsca zależnego od Rosji. Przedstawiono tu ideę Polski jako pomostu miedzy Wschodem i Zachodem. To idea fikcyjna. Znajdziemy się raczej pod mostem UE i Rosji.
Andrzej Grzyb z PSL zapowiedział, że jego klub nie poprze wniosku, choć podpisało się pod nim dwóch posłów Stronnictwa. Jeżeli teraz przeprowadzilibyśmy referendum, to następne w tej sprawie mogłoby się odbyć dopiero za cztery lata – tłumaczył polityk.
Zwolennik projektu – szef Samoobrony Andrzej Lepper wyjaśnił posłom, że jego ugrupowanie domaga się wcześniejszego referendum, ponieważ nie chce, aby Polska ponosiła dalsze koszty dostosowania się do Wspólnoty. Natomiast Roman Giertych z LPR uważa, że wstąpienie Polski do UE nie opłaca się zarówno z powodów politycznych, jak i gospodarczych oraz grozi utratą suwerenności naszego państwa.
Jaki będzie los wniosku, okaże się na następnym posiedzeniu Sejmu, gdyż wówczas to posłowie zagłosują za jego przyjęciem lub odrzuceniem.
IL, za Rzeczpospolitą i PAP