Od trzech miesięcy Słowacja jest w Unii Europejskiej - za nabiał Słowacy już teraz muszą płacić o jedną trzecią więcej niż przed przystąpieniem do UE. Chorwacja jeszcze nie należy do UE, ale miejscowi wytwórcy tradycyjnego białego sera już się martwią, że Bruksela narzuci im normy, które utrudnią sprzedaż tego narodowego przysmaku śniadaniowego. Tymczasem w Polsce premier Marek Belka odwołał Jerzego Plewę, podsekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Wiceminister Plewa, doskonale znany czytelnikom "Polskiego Jutra", odpowiadał za przygotowanie naszego rolnictwa do warunków członkostwa w Unii oraz za negocjacje z UE dotyczące wsi. Spierał się o limity produkcji mleka i dopłaty bezpośrednie.
Podsekretarz na bruku
Czy decyzja szefa rządu
świadczy o tym, że zasłużony urzędnik źle wywiązał się z obowiązków? "Zbyt
twardo negocjował. Dlatego znalazł się na bruku" - osądziła "Rzeczpospolita",
która o odwołaniu Jerzego Plewy donosiła 14 i 15 lipca. Gazeta przypomniała
ponadto, że wiceminister "w przeciwieństwie do większości naszych negocjatorów
zajmujących się integracją, nie wziął udziału w konkursach na wysokie stanowiska
w Komisji Europejskiej". Niemniej jednak minister rolnictwa Wojciech Olejniczak
zapewnia, że on i premier są gotowi poprzeć podsekretarza "w staraniach o
atrakcyjną posadę w Brukseli". Może więc położenie naszego urzędnika nie będzie
aż tak rozpaczliwe.
Słowacy boleśnie zaskoczeni
Być może swe urzędy w
kraju porzucą dla Brukseli także niektórzy negocjatorzy ze Słowacji. Nie odczują
tym samym zmian cen żywności, która w ich ojczyźnie gwałtownie podrożała, "jak w
innych nowych krajach członkowskich Unii" - doniosła "Rzeczpospolita" 12 lipca.
Słowacy jednak odczuwają zmiany boleśniej, ponieważ aby uniknąć podwyżek od 1
maja, ceny podniesiono już 1 stycznia. Ale Unia i tak zaskoczyła Słowaków. Mimo
podwyżek uprzedzających, za nabiał trzeba płacić o jedną trzecią więcej niż
przed wstąpieniem do UE. Trzy miesiące temu kostka masła kosztowała 34 korony,
dziś 44. O 30 procent lada dzień ma podrożeć mleko.
Skąd podwyżki?
Aż trudno uwierzyć. Słowacką żywność, podobnie jak polską, nie oglądając się
szczególnie na normy sanitarne, kupuje Austria i inne zamożne kraje Unii. Płacą
więcej niż odbiorcy miejscowi, więc siłą rzeczy ceny towarów rosną. Pod koniec
lata o kilkadziesiąt procent zdrożeje cukier, podobnie mięso. Najdłużej
podwyżkom opierał się Carrefour. Ale i my w najbliższych dniach musimy zwiększyć
ceny o 10 proc. - zapowiedziała cytowana przez "Rzeczpospolitą" rzeczniczka
przedsiębiorstwa, Jana Havliczkova.
Po wejściu do UE na Słowacji zdrożały
też banany, które były tańsze niż ziemniaki, ryż i papierosy. Mniej daje się
natomiast płacić za zagraniczne wina, makarony i owoce.
Ser w bagażniku
Do podwyżek cen narodowych frykasów
powinni zacząć się już przygotowywać Chorwaci. Jeśli oczywiście wstąpią do UE,
co w tych dniach nie jest już tak pewne, jak jeszcze było niedawno. Według
sprawozdawcy brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph", rok temu za
przystąpieniem do Unii opowiadało się 90 procent badanych w sondażach Chorwatów.
Dziś zwolenników UE jest o połowę mniej. Wszystko przez ser.
Wyrabiany
domowym sposobem biały ser to przysmak śniadaniowy milionów Chorwatów. Kupuje
się go na targach, na które przywożony jest - świeży - po prostu przeważnie w
samochodach osobowych. Nikomu nie przeszkadza, że transport nie odbywa się w
chłodniach. Nikomu, oprócz urzędników z Brukseli. Ci bowiem krzywym okiem patrzą
na dostarczanie nabiału w bagażniku samochodowym, zwłaszcza gdy na dworze
temperatura sięga 35 stopni C. Wielu chorwackich wytwórców sera, którzy
wstąpienie do UE uznają za nieuchronne (rozmowy w tej sprawie mają się rozpocząć
już w przyszłym roku), zaczyna się więc obawiać, że będą musieli kupić nowe
urządzenia, co zwiększy cenę ich towarów. I nikt już nie będzie chciał kupować
sera.
Europeistyka ponad wszystko
Trudno wykluczyć, że to
właśnie niemiłe niespodzianki z Brukseli i pragnienie, by się ich ustrzec
sprawiły, że w tym roku jednym z najbardziej obleganych stał się nowy kierunek
studiów - europeistyka. Na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu o jeden
indeks starały się aż 34 osoby.