W kryzysie, bardziej niż w jakiejkolwiek innej sytuacji, potrzebna jest innowacyjność. Kryzys to brak zbytu, brak popytu, a na rynku, w którym brak popytu, zwyciężają tylko najlepsi. A najlepsi to ci, którzy są innowacyjni - mówił przewodniczący Parlamentu Europejskiego
prof. Jerzy Buzek podczas rozszerzonego posiedzenia rady Polskiej Izby Gospodarczej Zaawansowanych Technologii (PIGZT) 15 stycznia w Konstancinie-Jeziornie.
Buzek, przewodniczący rady PIGZT, podkreślał, że Polska nie pozostanie ekonomiczną zieloną wyspą Europy, jeśli w nowych ustawach sprawa współpracy nauki i przemysłu będzie sprawą "ogonową".
"To już jest znane i wszyscy nam tego zazdroszczą: jesteśmy dzisiaj zieloną wyspą. Ponieważ Grenlandia w końcu zamarzła, musimy unikać tego efektu" - ostrzegał prof. Buzek.
Jego zdaniem poprawa sytuacji Polski jest możliwa, jeśli zaangażują się w nią wszystkie regiony. Współpraca powinna przypominać pod względem intelektualnym najlepsze pomysły w historii nowych technologii, w tym fenomen Doliny Krzemowej.
"W jednym miejscu zbiera się wiele firm, wielu ludzi reprezentujących różne kierunki badań, różne kierunki produkcji. Nie ma wielu możliwości, żeby się spotykać i wymieniać informacje. W gruncie rzeczy Dolina Krzemowa, ta przysłowiowa, o której mówimy, to jest wielki park
technologiczno-przemysłowy. Trzeba go traktować jako wielki, olbrzymi, o dziesiątkach tysięcy hektarów park przemysłowo-technologiczny. Nasze są miniaturą tamtej Doliny Krzemowej. Im większy park, tym większa szansa, że się urodzi coś wielkiego" - tłumaczył przewodniczący.
Podkreślił, że kryzys objął wiele dziedzin życia i jeszcze sięnie skończył, np. wciąż możliwy jest wzrost bezrobocia. Dlatego, zdaniem prof. Buzka, choć wszyscy, od rządu aż do małej firmy w Polsce,
odnieśliśmy wielki sukces i za to dziś zbieramy wielkie oklaski, to nasza gospodarka nadal potrzebuje przebudowy w oparciu o innowacyjność.
Przewodniczący PE przypomniał, że Komisja Europejska przygotowuje program Europa 2020. Jednym z elementów początkowych tego programu, nad którym pracuje już także PE, będzie przegląd tego, co się wydarzyło w minionych 10 latach.
"Osławiona Strategia Lizbońska kompletnie nie wyszła. Dlaczego nie wyszła? Koordynacja w państwach członkowskich absolutnie nie zdała egzaminu. Nigdzie. To nie jest akurat skarga na jeden rząd kraju, w którym jesteśmy. To jest skarga na wszystkie rządy. I tę koordynację
przejmie KE" - mówił prof. Buzek.
Jak wyjaśnił, eksperci europejscy ocenią, jakie mamy strefy ekonomiczne i czy one są naprawdę innowacyjne, czy mamy partnerstwo publiczno-prywatne i jak działa, jakie są środki na badania, jak firmy włączają się do badań, jak wyglądają nakłady na badania i rozwój w
stosunku do ogólnej produkcji.
"We wszystkich tych punktach Polska jest na jednym z ostatnich miejsc. Mówię to z wielkim smutkiem, ale jestem przekonany, że w najbliższych kilku latach, jeśli będziemy wspólnie działać i będziemy się wspólnie napędzać, możemy dokonać więcej" - ocenił przewodniczący PE. Jego zdaniem kluczem do rozwoju nowych technologii i współpracy nauki z przemysłem jest pytanie "a co z tego kto będzie miał?" - czyli pytanie o dochody z prowadzonych badań i wdrożeń.
"Jeden z senatów polskiej uczelni technicznej niedawno podjął decyzję, że na nauce nie wolno zarabiać pieniędzy, bo nauka ma być czysta. Na szczęście ta decyzja uległa zmianie" - skomentował Buzek.
Podkreślił, że na ludziach związanych z techniką spoczywa odpowiedzialność za to, czy uda nam się zająć godne miejsce w wyścigu ze światem. Dodał jednak, że odrębną kwestią są nauki humanistyczne, absolutnie potrzebne. "Jeśli mamy się nie zagubić cywilizacyjnie, to
pamiętajmy o tym, że to są ludzie, którzy tworzą podwaliny naszej cywilizacji i właściwych stosunków międzyludzkich, myślenia kategoriami abstrakcyjnymi, co skądinąd jest potrzebne także technikom" - zaznaczył.
Prof. Buzek zapowiedział, że już 11 lutego rozpoczyna się w Unii dyskusja na temat przyszłej proporcji między pieniędzmi na zrównoważony rozwój, czyli funduszami strukturalnymi, a pieniędzmi na konkurencyjność.
"Te pierwsze mamy w swojej szufladzie, nikt nam ich nie zabierze. Po te drugie musimy startować w konkursach, a nie jesteśmy w tym najlepsi. Od nas zależy, czy przy nieuchronnym spadku, oby jak najmniejszym, funduszy strukturalnych dla naszego kraju, będziemy umieli uratować jak najwięcej z największym z tego drugiego źródła, gdzie decydują otwarte konkursy europejskie" - mówił profesor. Według niego nadzieja Polski tkwi w młodych ludziach, którzy mają na ogół najwięcej innowacyjnych pomysłów.
8175377
1