Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Powolne negocjacje 

7 listopada 2002

Kolejna sesja negocjacji z UE dotyczących weterynarii i polskiej składki do unijnej kasy nie przyniosła przełomu. Rysuje się jednak kompromis w sprawie zapewnienia ochrony polskiego budżetu przed nadmiernym obciążeniem składką.

Środowe konsultacje miały przygotować kolejne spotkanie w formule "negocjacyjnego konfesjonału" zaplanowane na początek przyszłego tygodnia. Nic nie wskazuje jednak na to, że kolejna "spowiedź" Polski w Brukseli zmniejszy rozbieżności między Polską a UE w zasadniczych sprawach.

Negocjatorzy UE uznali jednak wczoraj argument konieczności zadbania o stabilność budżetu Polski w pierwszych latach członkostwa (przynajmniej w pierwszych miesiącach 2004 r. z polskiego budżetu może płynąć dużo więcej niż z unijnego dla Polski). Unia zgadza się z tym, że nie można dopuścić do załamania polskiego budżetu. Pozostaje ustalenie, czy rzeczywiście istnieje taka groźba i co ewentualnie robić, aby do takiej sytuacji nie doszło.

Jak tłumaczyli w środę unijni dyplomaci, duński premier Anders Fogh Rasmussen miał powiedzieć przywódcom z państw kandydujących, że "trzeba zapewnić realność przepływów budżetowych po rozszerzeniu". Oznacza to, że UE rozumie stanowisko Polski, iż w ostatecznym rozrachunku budżetowym z Unią liczyć powinny się realne pieniądze, a nie wirtualne kwoty poprawiające naszą pozycję netto (np. proponowana przez UE, a niemożliwa do wykorzystania, wysoka zaliczka na fundusze strukturalne i spójności).

Stąd pewna nadzieja, że Piętnastka zgodzi się w końcu na któryś z "technicznych" postulatów Polski, mający zapobiec nadmiernemu wyżyłowaniu naszego budżetu. Może to być: płacenie składki nie w comiesięcznych ratach po 200 mln euro, ale np. w kwartalnych bądź co pół roku; zmniejszenie o połowę wysokiej zaliczki na unijne fundusze (mielibyśmy szansę na kilkaset milionów euro "żywej gotówki" w postaci rekompensaty budżetowej, bo nasza pozycja budżetowa w UE uległaby pogorszeniu).

W środę Unia po raz kolejny odrzuciła stanowczo polski postulat stopniowego wzrostu składki do unijnego budżetu w ciągu pięciu lat.  Żadnej generalnej redukcji składki – powiedział jeden z naszych unijnych rozmówców. Jego zdaniem elastyczność UE dotyczy tylko metody liczenia przepływów gotówki w dwie strony. Nowe państwa członkowskie będą musiały płacić pełną składkę do budżetu od pierwszego dnia w Unii, aby uniknąć trudności w rozliczeniach z UE – tłumaczył rzecznik Komisji Europejskiej Jean-Christophe Filori.

Tak przedstawiciele Komisji Europejskiej, jak i państw członkowskich skrytykowali wczoraj wspólne oświadczenie ministrów finansów krajów kandydujących w sprawie składki budżetowej. We wtorek ministrowie zaapelowali do UE, by zgodziła się na stopniowe dochodzenie do pełni składki w tym samym czasie, w którym kandydaci musieliby czekać na pełnię dopłat bezpośrednich dla rolników. Zdaniem strony unijnej takie oczekiwanie jest absolutnie nierealistyczne i – co więcej – utrudnia negocjacje.

Według informacji "Gazety Wyborczej" Hiszpania, Niemcy, Holandia oraz Luksemburg nacisnęły też hamulec w negocjacjach na temat polityki konkurencji. Zarzucają Komisji, że w projekcie unijnego stanowiska (tzw. DCP) poszła na zbyt duże ustępstwa. Rządom nie podoba się m.in. siedmioletni okres przejściowy dla małych i średnich przedsiębiorstw działających w specjalnych strefach ekonomicznych (SSE) na dochodzenie do unijnych standardów pomocy publicznej oraz plan restrukturyzacji polskiego hutnictwa.

Zagrożenie istnieje – przyznaje Jarosław Pietras, podsekretarz stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej, członek polskiego zespołu negocjacyjnego. Jednak jesteśmy w takiej fazie negocjacji, w której trudno wziąć polityczną odpowiedzialność za zablokowanie rozmów –  powiedział "Gazecie" Pietras.

Zapewnił, że Polska zajęła twarde stanowisko w kwestii warunków udzielania pomocy publicznej dla tych dużych inwestorów, którzy otrzymali pozwolenia na działalność w SSE w 2000 r. Chcemy, by dostali oni ulgę podatkową w wysokości 75 proc. inwestycji, UE godzi się na 50 proc. Po naszej stronie nie było elastyczności i strona unijna to odnotowała. Nie jesteśmy w tym punkcie rozmów, w którym moglibyśmy powiedzieć, że sprawa jest przegrana – podkreślił Pietras.

Nastroje inwestorów może poprawić zgoda Ministerstwa Finansów na przywrócenie "starym" inwestorom z SSE ulgi od podatku od nieruchomości. Ministerstwo chce jedynie gwarancji, że ulga – i związana z nią rekompensata dla gmin, które utracą część wpływów – będzie limitowana.

Udało się za to rozstrzygnąć część kwestii podatkowych. Mamy uzgodnienia techniczne dotyczące zerowej stawki akcyzy na komponenty do produkcji biopaliwa. To wydaje się być na dobrej drodze do załatwienia i uzgodnienia – powiedział min. Truszczyński. Jego zdaniem "sprawa pomaszeruje szybko dalej" i UE zgodzi się na utrzymanie zerowej stawki na te surowce. Nie wiadomo jeszcze jednak, jak długo. Polska dąży do bezterminowego zwolnienia biopaliw z akcyzy.

Zdaniem negocjatora "umożliwienie stosowania zerowego obciążenia akcyzowego na ekokomponenty, takie jak estryd, bioetanol, biodisel, spowoduje duży wzrost produkcji tego rodzaju komponentów w Polsce". To z kolei "dałoby zatrudnienie dużej liczbie producentów rzepaku, pozwoliłoby na poprawę sytuacji ekologicznej kraju".

O ile sprawa biopaliw wydaje się być przesądzona na naszą korzyść, nad ważniejszym polskim postulatem – utrzymaniem zerowej stawki VAT na maszyny rolnicze i środki produkcji rolnej – utrzymuje się wciąż znak zapytania. Truszczyński przyznał, że dla wielu krajów w UE byłoby to naruszenie zasad konkurencji. Eksperci od VAT ze strony polskiej i unijnej spotkają się niebawem, by rozmawiać o zakresie polskiego VAT na artykuły rolne. Postulat zostanie włączony do finalnego pakietu negocjacyjnego.

Środowe konsultacje w Brukseli nie przyniosły rozwiązania problemu tzw. podwójnej produkcji w polskich mleczarniach. UE jest wciąż niechętna wobec przyznania Polsce trzyletniego okresu przejściowego. W tym czasie mogłaby być utrzymana możliwość produkowania w jednym zakładzie przetworów z mleka klasy "ekstra" (spełniającego unijne normy) i z mleka klasy pierwszej (niespełniającego tych norm). Spór z Unią toczy się nie tylko o liczbę mleczarń, które miałyby w okresie przejściowym prawo do podwójnej produkcji, ale także o to, czy taka mleczarnia będzie miała prawo do pomocy z unijnej kasy. Chodzi o skup interwencyjny mleka w proszku i masła, subwencje eksportowe i dopłaty do przechowalnictwo serów.

Ambasador Komisji Europejskiej w Polsce Bruno Dethomas oraz minister Jarosław Pietras spotkali się we wtorek z amerykańskimi inwestorami zrzeszonymi w Amerykańskiej Izbie Handlowej. Biznesmeni pytali o przyszłość polsko-amerykańskiego traktatu handlowego. Wszystkie dwustronne porozumienia będą musiały być zrewidowane i renegocjowane, jeśli w którymś z punktów będą niezgodne z prawem unijnym –  przyznał Dethomas. Minister Pietras dodał, że w tej chwili nie widać żadnego konfliktu prawnego. Być może jednak – powiedział Pietras – wystarczy sporządzić "notę interpretacyjną", która wyjaśni, że traktat nie jest sprzeczny z unijnym prawem.


POWIĄZANE

Od 10 lutego Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie przyjmował...

Około 92,6 tys. ton żywności o wartości ponad 265 mln zł trafi w tym roku do org...

Sytuacja na unijnym rynku rolnym nadal jest krytyczna. Potrzeba środków łagodząc...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę