Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której kraje piętnastki powiedziałyby (w Kopenhadze): słuchajcie, nasi negocjatorzy przedstawili tu jakiś pakiet, nasi ministrowie spraw zagranicznych go zaaprobowali, my tu nie widzimy potrzeby żadnej dalszej dyskusji. Albo weźmiecie to co jest, albo możecie z Kopenhagi wyjeżdżać – powiedział w środę główny negocjator Polski, Jan Truszczyński.
Truszczyński nie wyobraża sobie sytuacji braku porozumienia między Polską a Piętnastką. Według niego nie ma możliwości, by nagle zmieniła się poetyka negocjacji, by strona unijna przeszła nagle od dyskusji i argumentacji do stawiania warunków typu bierz albo uciekaj. Negocjator jest przekonany, że końcowy wynik negocjacji będzie przyzwoity, wynik, który Polska będzie mogła bez zastrzeżeń zaakceptować, ale pod jednym warunkiem: dodatkowej elastyczności jeśli będzie dodatkowa elastyczność, jeśli się pokaże, że kraje członkowskie Unii na poziomie najwyższym są w stanie wziąć głęboki oddech i powiedzieć sobie: mamy tu historyczne zadanie do wykonania, nie przyjechaliśmy tutaj targować się o jednego euro w jedną czy drugą stronę, jeżeli będzie to minimum dodatkowej woli politycznej.
Truszczyński zaznaczył jednak, że w momencie gry o poprawę warunków naszego wstąpienia i członkostwa musimy pamiętać, że nie jesteśmy sami, że są jeszcze inni. Nie będzie sytuacji, że Polska dostanie jeszcze dodatkowe pieniądze, a pozostali kandydaci mieliby się obejść smakiem. Wiedząc ile "z grubsza" jeszcze luzu finansowego mają kraje Piętnastki musimy wiedzieć o tym, że ten luz nie jest tylko dla nas. Ale to jest luz, który musi zostać wykorzystany w kolejnych negocjacjach.