W Brukseli odbyła się kolejna runda negocjacji w sprawie powiększenia Europejskiego Obszaru Gospodarczego o Polskę i pozostałych kandydatów do wspólnoty. Głównym problemem są sprawy związane z pomocą finansową oraz handlem rybami i artykułami rolnymi.
Europejski Obszar Gospodarczy poza krajami "piętnastki" obejmuje Norwegię, Islandię i Lichtenstein. Mają one wolny dostęp do unijnego rynku z wyłączeniem ryb i produktów rolnych. W zamian płacą rocznie 25 milionów euro w formie pomocy dla rozwijających się krajów wspólnoty.
Gdy Unia powiększy się o dziesięć państw, ta kwota powinna zostać odpowiednio podwyższona. Nie zdołano jednak porozumieć się co do zasad, według, których obliczano by wielkość pomocy w nowej sytuacji.
Kłopoty są też z rybami. Polska nie nakłada ceł na ryby z Norwegii. Teraz możemy być do tego zmuszeni, bo w Unii cła na ryby obowiązują. Zadaniem negocjatorów jest znalezienie najkorzystniejszego rozwiązania. Założenie jest takie, że traktat o dołączeniu do Europejskiego Obszaru Gospodarczego podpiszemy w kwietniu, razem z traktem o wejściu do Unii. Zdaniem przewodniczącego polskiej delegacji, ministra Jana Truszczyńskiego nic się jednak nie stanie jeśli negocjacje będą trwały dłużej.