Cztery miliardy euro może dostać Polska z europejskiego funduszu spójności- na drogi, na oczyszczalnie ścieków, na utylizację odpadów. Cztery miliardy euro, prawie 20 miliardów złotych, to sumy niewyobrażalne.
Na pewno nie na gminną miarę. Z 65 projektów, które na ten rok zatwierdziło zarządzające funduszem Ministerstwo Ochrony Środowiska, tylko dwa pochodzą z Warmii i Mazur.
- Nie jesteśmy taką aglomeracją jak Śląsk czy Trójmiasto, ale próbujemy namawiać samorządy, żeby łączyły się w większe związki, żeby o przyszłych, większych projektach myślały jak o czymś, z czego korzyść czerpać będą nasze wnuki - mówi członek zarządu województwa Andrzej Ołtuszewski.
Warunkiem uzyskania akurat tego funduszu jest jego wartość - więcej niż 10 mlionów euro, a także 100 tysięcy osób korzystających na realizacji projektu.
- Zależałoby nam, żeby tych środków, w tym funduszu spójności, nie wykorzystywano w lokalnych grach politycznych - mówi Joanna Grudnowska z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie. Dodaje, że fundusz - najpierw na lata 2004-2006, potem 2007-2013, właśnie z tego powodu nie pokrywa się z samorządowymi kadencjami.
U nas tylko Elbląg i Olsztyn mogą w pojedynkę spełnić wymogi uprawniające do czerpania z funduszu spójności. Tak więc Olsztyn na modernizację oczyczalni ścieków dostał miliony z ISPA, który był przedakcesyjnym poprzednikiem funduszu spójności. Teraz i Olsztyn, i Elbląg złożyły projekty na dofinansowanie inwestycji związanych z utylizacją odpadów.
Po oczyszczalniach ścieków, które w ciągu 15 lat samorządnej Polski powstały praktycznie w każdej gminie, przyszedł bowiem czas na śmieci. W starej Europie, unieszkodliwianie odpadów, odzyskiwanie surowców, rekultywacja osiągają dziewięćdziesięcioprocentową sprawność. Daleko nam do niej. Do wyobraźni bardziej może przemawiać fakt, że za składowane na surowo śmieci gminy zaczną wkrótce płacić kary.
W ubiegłym tygodniu w siedzibie Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Olsztynie odbyły się dwa spotkania. Na pierwsze zaproszono samorządy z powiatów kętrzyńskiego, węgorzewskiego, giżyckiego i mrągowskiego, na drugie z Ostródy i Iławy. Chodziło nie tylko o uświadomienie gościom, że trzeba się poważnie wziąć za śmieci, ale także o to, że warto to robić w większej grupie.
Dofinansowanie z funduszu spójności, daje możliwość prawie stuprocentowego odzysku nakładów. Jeszcze nie było tak korzystnego europejskiego funduszu. Unia wymaga, Unia sprawdza, ale Unia daje. Ostródę i Iławę dzieli trzydzieści parę kilometrów, jednak - przynajmniej dziś - chcą swoje śmieci sprzątać osobno. Ich ambicje mogą kosztować wyborców nawet kilka milionów złotych.
W budżetach na ten rok samorządy Związku Gmin Czyste Środowisko (miasto Ostróda, gmina Ostróda, miasto Lubawa, Olsztynek, Łukta, Miłomłyn, Dąbrówno, Grunwald) zarezerowały 2 miliony złotych na budowę zakładu utylizacji odpadów w Rudnie. Do końca czerwca ma się rozstrzygnąć przetarg na jego budowę. Koszt inwestycji 18,5 miliona złotych.
Na gminną i powiatową skalę dużo. Jednak trzy razy za mało, żeby skorzystać z darmowego funduszu spójności. Możnaby spróbować, gdyby Ostróda dogadała się z Iławą...
- Pierwszy etap rozpoczniemy sami, ale nie wykluczam, że przy następnych,
organizacji zbiórki, przeładunku i tak dalej będziemy działać w większej grupie.
Jednak każdy chce wykazać się jak największą operatywnością - mówi Gustaw
Marek Brzezin, wójt gminy Ostróda. Zakład utylizacji ma powstać w jego gminie, w
Rudnie, gdzie od 20 lat działa wyspisko. Ostródzka inwestycja dostała już
czteromilionową promesę w WFOŚiGW, ma obiecane podobne kredyty na szczeblu
krajowym. Ale nawet przy najlepszych układach gminy zapłacą, i to z własnej
kasy, nie tylko 2 miliony w 2004 roku, lecz więcej.
Iławski Związek Gmin
Jeziorak ma postawić podobny zakład w Różance (gmina Susz). Poprzednie
lokalizacje upadały z powodu protestów mieszkańców, a i ta jest niepewna.
Agencja Nieruchomości Rolnych dotąd nie przekazała gruntu. Wozić śmieci do Rudna
pod Ostródę Iława jednak nie chce.
- Na dziewiątego lipca jest zaplanowane walne zgromadzenie Związku Gmin Jeziorak, niech się wtedy poszczególne samorządy wypowiedzą. Dla mnie lokalizacja ostródzka oznaczałaby konieczność natychmiastowego zakupu dodatkowego środka transportu do przewozu śmieci - mówi Tomasz Koprowiak, burmistrz Kisielc i przewodniczący związku Jeziorak (miasto Iława, gmina Iława, Susz, Zalewo, Kisielce). Ile za swój projekt zapłacą iławskie gminy, jeszcze nie wiadomo.
- W Ornecie, gdzie byłem burmistrzem, uruchamialiśmy oczyszczalnię ścieków w tym samym czasie co Braniewo i Pieniężno. Każdy samorząd budował sam dla siebie, każda oczyszczalnia jest innego typu. Dziś wiem, że gdyby te projekty były jakoś skoordynowane, mogliśmy zaoszczędzić nawet kilkanaście procent wydatków - mówi Andrzej Ołtuszewski. Nie dziwi go, że każdy powiat chce mieć teraz własny zakład utylizacji. Śmieci bo śmieci, ale zawsze parę osób dostanie robotę, będą opłaty od gmin.
Że trzeba działać w kupie, już raczej wiedzą. Także w Ostródzie i Iławie, tyle że stara się szukać sojuszników nie nad Jeziorakiem, a w Stawigudzie, Jonkowie, z kolei Iława nawet za granicą województwa; na przykład w Łasinie.
W poczekalni do fundusz spójności - jako trzeci projekt z Warmii i Mazur - został wpisany szacowany nie na 10, ale na około 50 milionów euro plan Regulacji gospodarki ściekowej w rejonie Wielkich Jezior Mazurskich. Aktualny od kilkudziesięciu lat temat może się wreszcie doczekać sfinalizowania. Pod warunkiem jednak, że 29 gmin, które się do niego zapisały, nie wezmą go zbyt do siebie.
Matematyczne zsumowanie gminnych czy powiatowych wychodków na pewno nie załatwi sprawy.
W Unii jesteśmy drugi miesiąc. Przed przystąpieniem do niej w politycznch dyskusjach pojawiało się pytanie, czy spożytkujemy członkostwo jak Grecy, którzy w pierwszych latach wykorzystywali tylko kilkanaście procent przyznanych im środków, czy tak jak Irlandczycy?